Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
*5
PrzedwczorajszaumowatelefonicznazPeteremKohlerem,byłym
lotnikiem,ajużzaniedługotakżebyłymwarszawskimkorespondentem
DIEZEITUNG,przewidywaławspólnyobiadwhotelowejrestauracji
wdniuprzyjazduMartina,opiątejpopołudniu.Punktualnie!
Petertakprzedstawiłsprawę:
Możetoniejestnajlepszazwarszawskichknajp,żadenHilton,
niestety,aleprzecieżnieproponowałbymzłej.Awtymprzypadku
będziezaletą,żecioszczędzichodzenia,szukaniaibłądzenia
pomieście.Opiątejwsiądzieszdowindy,zjedziesznaparter,jeśli
windaniebędziezepsuta,cowWarszawiezdarzasięczęstoijużjesteś
namiejscu.Wostatecznościzostanącischody.Hotelniejestwysoki.
Najwyżejczterypiętra.Poradziszsobie.Pociągprzyjeżdżarano.
Dopiątejmożeszodpoczywać.Iniedajsięokraśćnadworcu.Więc
pamiętajwtorek,punktpiąta,restauracjawhotelu.Jazapraszam.
Możeniebędęsam,aletosięjeszczeokaże.Zrozumiałeś?Teraz
powtórz…
Martinpowtórzyłcodosłowa,choćibeztegopamiętałdokładnie
knajpawhotelu,winda,czwartepiętro,piątapopołudniu.Proste.
Zresztą,tobyłojedyneobciążeniejegopamięci.Wszystkieinnewątki,
mającewypełnićnajbliższedniMartina,Petertrzymałwswoich
rękach.Alenaraziebyławczesnagodzinaprzedpołudniowa.Martin
przekroczyłpróghotelowegopokoju,położyłnastojakudwiewalizy
idopierowtedyzamknąłdrzwizasobą.
Wewnątrzpanowałzapachprzegrzanegoodkurzaczaijeszcze
czegośnieokreślonego.Ponocywpociągumiałwrażenie,żecałyczas
brniewprzestrzeniachnieznanychodorów.Otworzyłoknoisprawdził
węchem.Odetchnął.Rozejrzałsiępościanachkoloru
brzoskwiniowego.Nadstołem,którymógłwpotrzebiesłużyć
zabiurko,wisiaławyblakłareprodukcjaobrazuUtrille'a:uliczka