Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dobudynku.Niemusiałsięprzytymzbytniostarać,jego
środektransportuniebyłbypierwszymwyborem
potencjalnegozłodzieja.Dopierowtedyuniósłgłowę
iomiótłwzrokiemponuryplacwokółgmachu,otoczony
mozaikątrawnikówiżywopłotów.Zdnianadzień
wszystkostawałosięcorazbardziejmartwe.Jesień
wrzynałasiębrutalniewnaturę,barwiącnasrebrnykolor
doniedawnanieustanniebłękitneniebo.Światwokół
szarzał,aaparaturaprzyrodycichłapowoli,zapadając
wgłębokisen.
Budynekbyłogromny,pełenkorytarzy,auliiklas.
Amirnieprowadziłintensywnegożyciatowarzyskiego,
więcmiejscewaulizajmowałzazwyczajjakojeden
zpierwszychstudentów.Wszyscyjegoprzyjaciele,którzy
niestudiowali,byliwtymmomenciezajęcitreningami
napobliskichosiedlach,gdziepomiędzybudynkami
otoczeniwysokąmetalowąsiatkąstaralisięstworzyć
sobienamiastkęboiskanamiaręprawdziwych
zawodowychgraczy.Nieonjedenutknąłwmiejscu,lecz
onjedenzupełnienatoniezasługiwał.Miałtalent,sam
towiedział,alenigdyprzynikimnieodważyłbysię
powiedziećtegonagłos.Cholera,przecieżwszyscyitak
dobrzeotymwiedzieli.
Założyłsplecioneręcezagłowęiczekał.Dopierogdy
dowykładupozostałopięćminut,doaulizaczęlischodzić
sięludzie.Amirniemiałpojęcia,którzyznichztego
samegokierunkucoon,aktórzydzieląznimjedynie
danyprzedmiot.Nieskupiałnanichswojejuwagi,nie
pamiętałnazwiskaninawetwiększościtwarzy.
Alekilkaznichpamiętał.Niedlatego,żecośdlaniego