Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyzwyczajonadowyszukiwaniazawszeczegośpocieszającego
idlategoudajemisiętoznaczniełatwiej,niżkomuinnemu.
—Możliwe—odparłaNansy,alewgłosiejejsłychaćbyłopewne
niedowierzanie.
KołogodzinyósmejPollyannaudałasięnaspoczynek.
Ponieważsiatkiniebyłyjeszczewstawione,pokoiknapoddaszu
przypominałraczejpiecdowypalania.Pollyannasmutnymwzrokiem
popatrzyłanazamknięteokna,leczichnieotworzyła.Rozebrałasię,
staranniepoukładałasukienki,odmówiłapacierz,zgasiłaświecę
iwślizgnęłasiępodkołdrę.
Jakdługoprzewracałasięnałóżkuzpowodudręczącej
jąbezsenności—tegoniewiedziała.Czułatylko,żeupłynęłojużdużo
czasudochwili,gdyzdecydowałasięwreszciewstaćiotworzyć
drzwi.
Nastrychubyłozupełnieciemnoitylkopromienieksiężyca,
przenikająceprzezmałeokienkowdachu,znaczyłysrebrzystąścieżkę
napodłodze.
Pollyannabezwiednieskierowałaswekrokinatęścieżkę,która
doprowadziłajądookienka.
Leczwbrewoczekiwaniu,byłoonorównieżzamknięte,gdyżnie
posiadałosiatki!Alezamałąszybkąrozpościerałsięczarującywidok
natonącąwsrebrzystychpromieniachdolinęibyłozaniąpowietrze
—toczyste,świeżepowietrze,któregotakbardzopragnęłyrozpalone
policzkiigorąceręcedziewczynki!
Ztęsknotąspoglądaławdółirównocześniezauważyła,żetużprawie
podokienkiemrozpoczynałsiępłaskidachletniejwerandy.
Boże!jakbytobyłodobrzewydostaćsięnatendach!
Spojrzałapozasiebie:tamczekałnaniąpokój,pełenrozżarzonego
powietrza,zgorącemłóżkiem—azaoknemnadachuświeciłksiężyc
ibyłodużo,dużoczystego,świeżegopowietrza!
Gdybymożnabyłowynieśćnadachłóżko!Tyluprzecieżludzi
naświeciesypiapodgołemniebem!
Rozmyślającnadtem,Pollyannaprzypominałasobie,żekiedyś
wdzieńzauważyławpobliżuokienkaszeregdużychworków,
zawieszonychnagwoździach.Nansymówiła,żewworkachtychbyły
przechowanezimoweubraniaifutra.
Pollyannanamacałajedenznich.Byłgrubyimiękki(zawierał
wsobiefokowefutropannyPolly),awięcnadawałsięznakomicie
naposłanie,drugimniejszynapoduszkęiwreszcietrzeci—cienki
iszeroki,doskonałydoprzykryciasię.