Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RocznaMarcysiaświetnierozpoznawaławksiążeczkach
pieski,kotki,krówki,domki,klocki,piłki,drzewka,
chmurki,pajaceiwieleinnychrzeczyznajbliższego
otoczenia,aktórymibyłyupstrzonewszystkietwarde,
małeiskładanewharmonijkęksiążeczki,specjalnie
drukowanedlatakichmaluchów.Nawetkiedybrałosię
dorękiksiążeczkęzezwierzątkamiiprosiłoMarcysię,
bypokazaławiaderko,toonaodszukiwałanajpierw
książeczkęotreścizabawkowejidopierotamznajdowała
żądanyprzedmiot.Jeśliwpobliżuniebyłoksiążeczki
zodpowiedniąkategoriąrzeczy,Marcysiapatrzyła
naegzaminatorawzrokiem,jakbychciałapowiedzieć:
„Aleśmieszne!Myślałbykto!”.Apytającemurobiłosię
wtedygłupio.
„Jawiem,żeonimniestalesprawdzają,czypajacyk
tonapewnopajacyk,lampatolampa,autobus
toautobus.Jaichnawetrozumiem.Aleczasamimam
wrażenie,żeonimniepytają,bosaminiewiedzą.Jaknie
wiedzą,cotojest,toniechidądoszkoły!Itoszybko!”.
***
PierwsząmiłościąMarcysibyłpajacykKoko.Nawet
Kostekmusiałustąpićwobectakiego
dictum
.Marcysia
ściskałaKoko,rozmawiałaznim,przytulała,okrywała,
myłai...wycieraławniegobuziępojedzeniu,cochyba
byłorównoznacznezkarmieniemgo.Gabrysia,widzącto,
starałasięodzwyczaićcórkęodtakiegosposobu
pozbywaniasięnadmiarujedzeniazbuzi.Gadanietobyło
jednakmałoskuteczne,mimodoprawdyupominała
Marcysiębardzoczęsto.
„Koko,któregodostałamodbabciJadzi,jestmoim
dzieckiem,którymprzecieżmuszęsięopiekować.Noszę
go,tulę,gdypłacze,muszęgotakżeubrać,
noioczywiścienakarmić.Wtedymojamamaprotestuje.
Niepodobajejsięmójsposóbkarmienia.Teżcoś!Jak
mamaciąglemnieupomina,tomamwrażenie,żesię
powtarza”.