Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notak,tochybabyłoniezłeprzegięcie–przypomniał
sobiezdarzenieJanek.–Awanturawdziale,przytwoim
bezpośrednimszefietobyłaburzazpiorunami.
Notabene
napewnototenmałyknypekdoniósłprezesowiotym,
żeupomniałaśsięododatkowepieniądze.
–Nopewnie,żetotamałagnidadoniosła!Chyba
nigdyniezrozumiem,dlaczegojednimogągadać
idostawać,ainninie!Cociinnitakiegorobią,
byosiągnąćto,cochcą,pozauczciwąpracą?Bookazuje
się,żesamauczciwapracaniewystarcza...aczasem
wręczprzeszkadza.
–AlejachcęKonewkęiRosoła!–wrzasnęłaMarcysia,
którejwreszcieudałosięwpaśćwsłoworodzicom.
ToprzypomniałoGabrysiiJankowi,bydokończyć
szykowanąkolację,potemzjeśćją,posprzątaćponiej,
umyćMarcysięi...umyćuszyMarcysi.To,wbrew
pozorom,byłydwieróżnerzeczy;myciecałejMarcysi,
zawyjątkiemuszu,byłowspaniałeimogłotrwać
wiecznie,mycieuszu,towstrętne,nieludzkiezabiegi,
którewywoływaływdziewczyncewolęwalki.Marcysia
wiedziała,żetrzebamyćuszy,aletonieumniejszało
okropnościtegodziałania.Zczasemjednakdlasamej
dziewczynkitewybuchyzłościbyłyjużnatyleuciążliwe,
żesamawymyśliłasobiesposóbnaprzetrwaniejakoś
tychczynności.Byjużwięcejsamejsiebieimamyteżnie
denerwowaćpodczasprocedurymyciauszu,nauczyłasię
powtarzaćsobiewkółko:„Jakjalubięmycieuszu!Jak
jalubię,jakmniebolimycieuszu!”.
Marcysiajednaksamaniewiedziała,czybardziejnie
lubiłazalewaniauszuwodą,czymydleniaich.
–Ajakwodawmorzuzalewałaciuszy,tobyło
wszystkowporządku?–Gabrysiapróbowałaustalić
pewnefakty.
–Alewodawmorzuniewkładałamipalcówdoucha!
MiesiącpóźniejrodzinaKrzemińskichibabciaJagoda
pojechalinadwadnidoCzęstochowy.Bardzochcieli
zobaczyćJasnąGórę.Pogodabyładostojna,jakchwila