Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodzinnymdomu,przysyłającwzamianSMS-azinformacją,żeślubu
niebędzie,towłaśnieFilipdopilnował,byweselenieskończyłosię
jeszczewiększąkatastrofą.Janiemyślałamracjonalnie.Miałam
wrażenie,jakbymoglądałafilm,wktórymtonapewnojakaśinna
dziewczynagragłównąrolę.Onnatomiastzadbałowszystko.
ToFilipzadbałoto,żebygoście,zarównozjednej,jakizdrugiej
strony,pojechalinaobiaddorestauracji,wktórejmiałosięodbyć
przyjęcie.Toonporozmawiałzwłaścicielemlokaluianulował
dzisiejszepoprawiny.Toonzałatwił,abyjedzeniezostałospakowane
ipodzielonemiędzyobierodziny.Apotemjeszczeprzyjechałdomnie
idopilnował,żebyBasiazDominikąniewieszałyjużpsównaKamilu.
No,zabardzoniewieszały.
Kiedyciociaotworzyłalodówkępełnąjedzenia,zdałamsobie
sprawę,żeodwczorajszegolekkiegośniadaniawłaściwieniemiałam
nicwustach,botychkilkukęsówtostaniebyłocoliczyć.Ciocia
właśniewyjęłaczęśćtortuweselnego.Szybkimruchemzdjęłazniego
figurkipaństwamłodychischowałazasiebie,myśląc,żenie
zauważyłam.
–Ciociu,nieczajsiętak.Wyrzućjepoprostudokosza,zanim
rozpuszczącisięwdłoni.
–Jesteśpewna?
–Przecieżtotylkoparazmasycukrowej–zapewniłam.
–Nonibytak,alejaksobiepomyślę,żeniebyłocięnatwoim
własnymweselu,żeniemogłaśzmężempokroićtortu,tojest
miprzykro.Atefigurkinadająprzecieżtortowitejsymboliki.
–Mnieteż,aleniebędęsięzalewaćłzaminawidokfigurkimłodej
pary.Niemartwsię,niemamzamiaruprzezresztężyciacierpieć.
–Toco,zjesztorciku?
–Zjem,ciociu,zjem–zgodziłamsiędlaświętegospokoju.
Kiedydłubałamwidelczykiemwcieście,zadzwoniłmójtelefon.