Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV.PRACOWNIA.
Lubowidzętegwiazdkoła,
Cowprzestrzeniachniebiostoną,
Czyjżeumysłpojąćzdoła,
Mnogośćświatównieskończoną!
WzniesieniemyślidoBoga.
Wgłębimałejizdebki,napierwszympiętrze,nadstołem
zastawionymwzoramimachin,zarzuconymkółkami,walcami,
drążkamiiinnemimechanicznemikawałkami,siedziałspartyłokciem
nastoleRyszard.Bladejegoliceoświeconejedyniepromieniem
księżyca,zdawałosiębydźnieruchomymgipsuodłamem,zupełnybrak
uczućmalowałsięnatwarzy,któratylkoodtejczczościcierpiećsię
zdawała,oczyjegobyłynieruchomiewlepionewzaczętąmachinę
stojącąnastole,jednąrękąporuszałjejkoła,drugąodniechceniasię
podpierał.Jegomilczeniebyłopewnymrodzajemzamyślenia
izagłębieniawnauce,zdawałsięnieczuć,aletylkopojmować,
iwtymstaniepozornejodrętwiałościprzepędziłdługiepółgodziny.
Nareścieskrzypnęłydrzwiczkiipostaćwdzięcznastanęłaprzed
nim.
Nieprzeszkadzaj!zawołałponuroRyszard.
Siostrajegowestchnęłatylkonatesłowa,aonjakbyzbudzony
zesnu,porwałsięiobróciłwzroknieruchomynajejtwarzipostać.
Toty!zawołałnareście,totyBeniusiu!pocóżprzychodzisz
zawszeprzerywaćmojeprace.Aletytakjesteśdobra,tymnie
żałujesz,gdydrudzymięłają!patrz!dodałzcicha,dziełomojezbliża
siędokońca,czywidziszłańcuchniedostrzeżony,którywiążeruch
tychkółiosi.Niedługonadamimobrót,całyświatporuszysię
zniemi,nieboiziemia,płynąćbędąprzezprzestrzenieeteru,
przebieżymnieskończoność.Achmojasiostro,spójrznatoniebo
obsypanegwiazdami;cóżbymniedałgdybymsięmógłtamprzedrzeć!
szedłbymdogranictegookręgu!przebiegłbymgranice,poszedłbym
dalej!całasferaunógmychbysiękręciła,wpadłbymijawtenobrót
wielkiinieskończonąprzyszłośćcałą.Tusięzastanowił.
Cojaplotę,mojaBeniusiu?tymiępewnonierozumiesz,tyniewiesz
cotojestruchnieustanny!alektóżpojmiewieczność,dodałgłos
zniżając,imogążdziełakrótko-żyjącegoczłowieka,kusićsięoto,
coichTwórcydanemniebyło?Potejsmutnejmyślispuściłgłowę