Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
V.
Julianwidzącwbiegającegosłużącego,zerwałsięzłóżkazbladły,
chwytajączapiersi,podktórąbiednesercejegowstrząśnioneżywo,
przykrobićzaczęło,oczyzwróciłnaSawę,iprzeczuwająccoś
niezwyczajnego,oczekiwałtylko,conańspadnie.
Wistocie,nieroztropnymłodysługamógłbyłnajśmielszego
nastraszyć,takwpadłnagleztwarząwywróconą,zoczymapałającemi,
widoczniepilnopotrzebującjakąśzłąwiadomośćudzielićswemu
panu.JakkolwiekwięcejostrzelanyAleksy,któremunamyślprzyszedł
pożar,zerwałsięrówneminogami,inarzuciwszyburkęnaramiona,
gotowałsiędowstania.Sługazaśwpadłszyidopierowprogudrugiej
izbypomiarkowawszysię,żepostraszyłpaniczainieznajomegopana,
zaciąłsię,zapóźnowyrozumiawszy,począłzgłowąspuszczoną
mruczećcośniezrozumiałego.
—Cosięstało!cotojest?—zawołałJulian.
—To,proszępana...zKarlina!
—ZKarlina!—schwyciłsięJulian.—Kto!jak!cóżsiętamstać
mogło?
—Tosięjeszczenicniestało,proszępana—rzekłSawka—ale
gadają,żektośzachorował!...
—KtóżtojestzKarlina?gadajaprędzej!
—To,proszępana...myzHryćkiemstalitasefajkipalili
nawrotach...atu...
—Alemówżeprędzej—niecierpliwiącsię,począłJulian,którego
oczybłysły.
—Atu...patrzym...rychtsiwyimajaczejenabidce,jakbySamojło
odfolwarcznychkoni,amachatraktem.Takjananiegowkrzyk,
zastanowiłsięipowiada,żejedziedomiasteczkapodoktora...
—Któżzachorował?—przerwałJulian—alektóż?mówże?
—Toproszępana,wczorajsłyszęstarszapaniprzyjechała,jaknas
niebyło,igadają,żemocnozasłabła...
—Mojamatka!mojamatka!zaprzęgaćkonie!—zawołał
—pakować...Samojłoniechśpieszy.
WpierwszejchwilichwyconyuczuciemJulian,wyrwałsięzłóżka,
alezarazdreszczgopochwycił,zimniejszepowietrzeobjęło
gonieprzyjemnie,ispojrzałwokno,przezktóreczarnanocwyglądała
zflagądeszczową,zwichremiburzą;Aleksyjużbyłnanogach.
—Itywstajesz?—spytałJulian.