Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
V.WIECZÓR.
JużwpałacuBelindyotwarte
podwoje.
ŚwiątyniaNudów.
—Zapalajcieświece,mówiłPanTalarkodosługswoich,chodząc
poprzygotowanychnawieczórpokojach.Lichtarzestawićrzadko,
tolepiejoświeca,aprzytemoszczędnie.Tenstolikumieścićwkąciku.
Krzesławpółkole.
—Jakiekole!odpowiedziałsługa,toowszembardzomiękkie
krzesełka.
—Jacimówięustawićwpółkola.
—Rozumiem,Panie,rozumiem,tosięznaczykołościany.
—Mówięciprzecienieponiemiecku,czymnienierozumiesz?
—Tak,jakgarkikołokomina.
—Kołokomina!atocoinnego,odpowiedziałsłużącyijużzabierał
sięstawićkrzesłaprzykominie,gdyPanTalarkozniecierpliwiony
ruszyłramionamiiznowąburątłómaczyćmuzacząłswojeżądanie.
—Jużtodobrodzieju,rzekłnamyśliwszysiępotemstarysługa,
któryśznasdwóch,musiałsiępokrzepić,boalboPanmówibezsensu,
albojaniemamsensudozrozumienia.Bógwie,comitamPandziś
naplótł,ikoleiniekole,ikołościany,ikołokomina!acozrobisz
toźle.Jużchybamniejegomośćbędziełaskawpozwolipójśćspać,
bomisięwełbiekręcijakgdybymsięupił.
—Marnotrawco!zawołałzmimowolnymnaustachuśmiechemPan
Talarko,idźżespać,aprzyślijtudrugiego,żebysłużyłzaciebie.
Noproszę!mówiłpotemgospodarzdosiebie,ręczęiżgoPanMączka
upoił,kiedygochodziłprosićdomnienawieczór.Poczciwy
toczłowiek.Komodęwynieśćdodrugiegopokoju.Alebiednyztym
synem,któremuwełbieświta!Napiecudosyćtrzechlichtarzy.Już
igościepewnoprzyjdąniedługo!—Witam!witam,zawołałpotem
dowchodzącegowysmukłegooficeraodułanów.
—JaksięPanmiewa!cóżtu,widzę,jeszczenikogoniema?
—Niedługomamnadzieję,iżsięschodzićzaczną—posłuchajno
Pantylko,czyniesłyszyszturkotuzajeżdżającegopojazdu?
—Tak!któśprzyjechał,pośpieszajmynaspotkanie.Tomówiąc
oficerwybiegłspójrzawszyjeszczenawiasemwzwierciadło,aPan
Talarkozminąpoważnąitrochędumną,poprawiłmankietki,guziczki