Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mogąsięnamprzydać.
Leifzadrżałzzimna.
Narówninieprzynajmniejbędziecieplejniżtutaj,
apłaskowyżleżyjeszczedalejnapołudnie.
OpuściłamkwateręLeifaipośpieszyłamdomojego
mieszkaniawwieży,żebysięspakować.Zacinałdeszcz
ześniegiem,wtwarzkłułydrobneigiełkilodu.Irys
czekałanamniewholu.Płomieniewkominku
zatańczyłyniespokojniewzimnympodmuchu,gdy
zamykałamatakowanąprzezwiatrbramę.Kiedysięjuż
ztymuporałam,podeszłamdoognia,byogrzać
zmarznięteręce.Perspektywapodróżowaniawtaką
pogodęniebyłazbytpociągająca.
CzyLeifpotrafirozniecaćmagiąogień?zapytałam
Irys.
Taksądzę,choćjednakjestbardzoutalentowany,
mokregodrewnaniezapali.
Wspanialemruknęłam.
Zprzemoczonegopłaszczaunosiłasiępara.
Powiesiłemgonakrześleipodsunęłambliżejognia.
Kiedywyruszacie?spytałaIrys.
Natychmiast.Zaburczałomiwbrzuchu,alecosię
dziwić,skoroniejadłamobiadu.Kolacjęspożyjęjuż
wdrodze,będęsięmusiałazadowolićplastremzimnego
seraikawałkiemgąbczastegochleba.Spotkamsię
zLeifemwstajni.Och,najadwęża!zawołałam,
przypomniawszysobieswojezobowiązania.Irys,czy
mogłabyśzawiadomićGelsiiDaksa,żerozpocznęznimi
lekcjedopieropopowrocie?
Cozalekcje?Chybaniemagii?
Nie,nie.Szkoleniewsztucesamoobrony.
Wskazałamtkwiącywuchwycieprzymoimplecaku
półtorametrowyhebanowykijpokrytylśniącymi
kroplamiwody.Wyjęłamgo,ważącwrękachsolidny
ciężar.Naczarnejpowierzchniwidniaływyrytemałe