Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprawęnamiejscu.Maksakuratkończyłkontrakt
iumówilisięnaniedzielę.„Dlaczegowięcnie
magowdomu?Wyszedłdosklepu?Akuratotejgodzinie,
naktórąsięzapowiedział?Todoniegoniepodobne”.
Makszadzwonił,aleprzywitałagoautomatyczna
sekretarka.„Pewniepadłamubateriawtym
przedpotopowymtelefonie”,domyślałsię,wodząc
wzrokiempookładkachksiążek.Zdumiewające,przecież
tenczłowieknigdyniezawalaterminów,zawszejest
naczas!Przezgłowęprzemknęłamumyśl,żepowinien
zajrzećdostaregosejfu.Wziąłdorękiksiążkęohistorii
Polski,wyciągnąłzniejkluczibezwiększegowysiłku
odsunąłjedenzregałów.Trochędręczyłogosumienie,
żegrzebiewcudzychrzeczach,rozsądeklekkogojednak
usprawiedliwiał.Zajrzałwięcdośrodkaikuswojemu
zdziwieniunieznalazłtamniczegopotencjalnieistotnego.
Kilkawypracowaństudentówiniewielkiterminarz.
Przewertowałgonaprędce,lecznicnieprzykułojego
uwagi.Pomyślał,żeskorojestwGdańsku,szkoda
marnowaćczasnasiedzeniewdomu.Odłożyłnotatnik
iruszyłnamiasto.