Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
posali,zamówiłamkawęiprzycupnęłamprzyniewielkim
stolikuustawionymnaotwartejprzestrzeni,mniejwięcej
pośrodkupomieszczenia.Szybkozorientowałamsię,
żeniejesttoidealnemiejsce,bochoćmogłamdoglądać
większościzaciemnionychkątów,jednocześniesama
wystawiłamsięnaidealnywidok.Niewiem,dlaczego
napoczątkuwcalemitonieprzeszkadzało.Czułamsię
nadzwyczajpewnie.Sączyłampowolicappuccino
iukradkiemłypałampokątachwposzukiwaniu
samotnegomężczyznyzmuchąnaszyi.Wkońcuudało
misięwypatrzyćkogoś,ktoodpowiadałmojemu
wyobrażeniu.Kilkastolikówdalej,tużprzydzielącymsale
witrażu,siedziałsamotny,młodymężczyznazkolorową
muchąnaszyi.Coprawdabyłtrochęzbytmłody
iekstrawaganckijaknato,cozdawałosięsugerować
dośćstarobrzmiąceimięApoloniusz,aleprzecieżrównie
dobrzemógłtobyćpseudonim.Popewnymczasie
dołączyłajednakdoniegokobieta,cozbiłomnieztropu.
Pożałowałamstraconegoczasuipodniosłamtyłek.
Przeszłamspacerkiemdodrugiejsaliiusadowiłamsię
przykilkuosobowymstole.Zaczynałamsiędenerwować
icorazintensywniejskanowałamkażdypunkt
pomieszczenia.Wpewnymmomenciecośmimignęło.
Wnajmniejszejsali,napodeścieprzeznaczonymdla
artystów,wkącie,zapianinem,nakanapieschowanej
wgęstymcieniuporuszyłasięjakaśpostać.
Zaintrygowałamnie,botakdobrzesięschowała,żenie
dość,żeprawieniebyłojejwidać,totrudnoteżbyło
ocenić,czymatowarzystwo.Ktośstarałsiębyćwręcz
niezauważalnyigdybyniezerknąłnieśmiałowotwartą
częśćpomieszczenia,nigdybymgoniedostrzegła.
Skupiłamwzrokiwcieniuciemnychściandojrzałam
męskątwarziwyciągniętąszyjęozdobionąmuchą.