Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Hm...
Nastąpiłmomentgrozy.Kolejnejejwestchnienie,
nadodatekprzydługie,byłodlamniejakgrzmot
pobłyskupioruna.Niemogłamczekać,ażkolejny
wemniepieprznie.Musiałambiecdocelu.
–Mapanidoniegojakieśnamiary?
–Namiary?Nie,niemam.Pamiętam,żemieszkał
kiedyśwprzepięknymmieszkaniunagdańskimrynku,
naostatnimpiętrzeżółtejkamienicynarogu,bodajże
ulicyStraganiarskiej...Ojtak,tobyłourokliwe
mieszkanie.Byliśmykiedyśnakonferencji,poktórejjego
żonazaprosiłanasnakawę.Byłaprawdziwądamą
–zmieniłatonnalżejszyizamyśliłasięnachwilę.
Ajawzasadziemiałamto,pocoprzyszłam.–Myślę
–odżyłaznienacka–żenajlepiejbędzie,jakskontaktujesz
sięznimprzeze-mailuczelni,każdywykładowca
maswojąskrzynkę.
–Mail...Gdziejamiałamgłowę!Dziękuję,pani
profesor.Widzipani,jakajestemostatniozakręcona.
–Nowłaśnie,tożtotakieoczywiste!–znowupodniosła
ton.–Pewniejesteśprzepracowana,bogoniszpijaczyny
poulicach!Cotowogólezazawóddlakobiety!
–prychnęłazoburzeniem.
Nastałodpowiednimomentnaewakuację.
–Muszęuciekać,paniprofesor.Spieszęsię.
–Amożepodeśleszswojewierszerównieżmnie?
„Tobie?Teżmiżart...”
–Oczywiście,podeślępaninaskrzynkę.Jeszczeraz
bardzodziękujęzapoświęconymiczas.
Wstałam,grzecznieukłoniłamsięwpasiuciekłamztej
diabelskiejkuźnitalentów.Zbiegałamposchodach