Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mogłeśodtegozacząć.Wyglądanajasnyprzekaz,naszzabójca
ewidentnienielubipedałów–skwitowałnaczelnik.–Aswojądrogą,
któryprokuratorzajmujesiętąsprawą?
Marekpomyślał,żeRybackipowinientowszystkojużwiedzieć,ale
ugryzłsięwjęzyk.Niepotrzebowałzbędnegokonfliktu
zprzełożonym.
–GrzegorzGaura.–Upiłswojąkawę,którazdążyłajużwystygnąć.
Ażsięskrzywiłodzimnegonapojuiodłożyłkubek.
–Grizli!–zawołałZygmunt.
–Słucham?
–No,naGauręmówiąGrizli!Niewiedziałeś,Maras?Dzisiajtojuż
starszypan,podsześćdziesiątkę,alekiedyśbardziejprzypominał
niedźwiedzianiżczłowieka.Jegoogromnaposturakontrastowała
złagodnymusposobieniem.
–Rzeczywiście,postawnyfacet.Chociażwydajesiędośćwycofany
izamkniętywsobie,aledobrzesięznimpracuje.Nierobiłzbędnego
zamieszania,nieutrudniałmipracy,niepróbowałsięwykazaćitak
dalej.–Bondysspojrzałnasufit,próbującsobieprzypomnieć
szczegóły.
–Notak,Maras,tylubisz,jakktościnieprzeszkadzawpracy
imałomówi.–Przełożonysięzaśmiał,aRadekmuzawtórował.
–Tylkomyślę,żetojegowycofanieialienacjawynikajązczegoś
innego.Tyjeszczeniepracowałeśnakomendzie,alejapamiętam,
cosiędziałonapoczątkulatosiemdziesiątych.
–Cosięstało?–wyrwałosięBeacie,któranatychmiast
zaczerwieniłasię,jakbyzawstydzonaswojąciekawością.
Naczelnikraczejnieodebrałjejpytaniajakowścibstwa,
boodpowiedziałodrazu.
–Wielelattemujegożonawyszłazdomuiśladponiejzaginął.
OdtegoczasuGrizlisamwychowywałcórkę,któramogłamiećwtedy
niewięcejniżdziesięćlat.Dzisiajtojużdorosłapannica.Ztego,
cokojarzę,poszławśladyojcaistudiujeprawo.Grzegorzmiałdłuższą
przerwęwpracyzarazpozaginięciużony,alechybawłaśniedzięki
córceniezałamałsięzupełnie.
–Niemiałempojęcia–zdziwiłsięMarek.–Jaktonigdynie
wiadomo,coprzeżyłaosoba,zktórąsięrozmawia,pracuje
nacodzień.
–Racja.Tostarahistoria,dawnedziejeiprzeztomałoktootym
pamięta.DzisiajGrizliniechętnieotymmówi,zresztąnicdziwnego.
Rozmowęprzerwałdźwięktelefonustojącegonabiurkukomisarza.