Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MążIrynawetnigdyniebyłwwojsku,bomachory
kręgosłup.Ojciecbył,alejeszczewarmiisowieckiej,
jednejdlaRuskichiUkraińców.Terazwszystkosię
po​zmie​niało.
Wszyscyjesteściewinnizakończyłrozmowę
woj​skowy.
Olehapostawilipodpłotem.Kazalizdjąćkurtkę
iko​szulę.Wy​pro​wa​dzilinaulicę:
Klę​kaj!
Chłopcy!Olehdonich.Nocowyrobicie,
coro​bi​cie?Nietrzeba,nietrzeba.
WystrzałunieusłyszałemopowiadaojciecIry.
Mielijakąśniezwyczajnąbroń.Mówiędonich:
„Przyprowadźciemojegozięcia.Samniezgaszępożaru”.
Żoł​nierzdomnie:„Zięćnieprzyj​dzie”.
Tenwojskowy,którymnieprzesłuchiwał,przerwał
naglewspominaIra.Poszedłsobie.Biegnęnaulicę:
„Oleh,Oleh!”.Leżynaulicy.Sercejeszczebije,
bozgłowywypływakrew.Takimifalami.Nie
rozumiałam,żeonnieżyje.Krzyczałam,żebyktoś
po​mógł.
Aoni?
Siedzielipodrugiejstronieulicy.Pilisobiewodę.
Krzyczędonich:„Strzelajcieidomnie!”.Wtedyjeden
podszedłdomnie,wycelowałimówi:„Dokobietnie
strzelam”.Potemzwróciłsiędoojca:„Zabierajją,
bozabiję.Masztrzyminuty”.Atamciciąglepijąwodę.
Pa​trząjakwte​atrze.
Strzałzprzyłożenia.Oderwałopółgłowyopisuje
oj​ciecIry.Mózgwy​pły​nął,żu​chwacał​ko​wi​cie...
Aj,aj,aj...wyjeIra.Niechtatoprzestanie.Aj,aj,
aj...jategoniewy​trzy​mam.