Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wmojejgłowie,atoprzecieżowielewięcej,skoroszybciejbije
miserce,skóraswędzi,apłucaniemogązłapaćpowietrza.
–Cokolwiektobyło,przepraszamcię,jeślipowiedziałemcośzłego.
No,wiesz,opsimfryzjerze,ztwojąsiostrą?–Chłopakrobi
wpowietrzuznakcudzysłowuprzysłowachopsimfryzjerze,
jakbyśmybyliwzmowie.–PoprostuAliceciąglemówiłaotobie
wFairview.Jesteśdoniejbardzopodobna.
Zatrzymujęsięnakorytarzu.Tylkotrojedrzwidzielinasodsali
doangielskiego,aostatnie,czegopotrzebuję,tożebyśmyweszlitam
razem.
CIĄGNIESWÓJDOSWEGO.
–Słuchaj,Micah…JesteśMicah,prawda?
Chłopakkiwagłową.
–Popierwsze,zupełnieniejestempodobnadosiostry.Apodrugie,
niemożeszlataćwszędzieirozpowiadaćtakichrzeczy.
Micahwsuwawłosyzauszy.Unosijednąbrew,kiedysięuśmiecha.
–Jakichrzeczy?
–Takichjak…–Przysuwamsiębliżejdoniego.–Fairview.
Onrównieżsięprzybliża.Pachniewęglemdrzewnymiwiórami,
aniestandardowoWłaśnieSkąpałemSięwSprejudoCiałaAxe,eau-
de-boy.
–Dlaczegomówimyszeptem?
Grupkamłodszychdziewczątzzespołubiegaczekprzechodziobok
nas,więcprostujęsięiodsuwamodniego.
–Poprostumizaufaj.
–Dziękizawskazówkę.–Błyskaswobodnym,szczerym
uśmiechemiakuratwtymmomenciezzaroguwyłaniasiędyrektor
Porter,jakzawszenadęty,zwyrazemtwarzymówiącym:„Poluję