Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jegorozświecałyokolicępustązupełnie.Napółnocnym
krańcuDzikichPól,nadOmelniczkiem,ażdojego
ujścia,najbystrzejszywzrokniemógłbyodkryćjednej
żywejduszyaninawetżadnegoruchuwciemnych,
zaschniętychizwiędłychburzanach.Słońcepołową
tylkotarczywyglądałojeszczezzawidnokręgu.Niebo
byłojużciemne,apotemistepzwolnamroczyłsię
corazbardziej.Nalewymbrzegu,naniewielkiej
wyniocipodobniejszejdomogiłyniżdowzgórza,
świeciłytylkoresztkimurowanejstanicy,którąniegdyś
jeszczeTeodorykBuczackiwystawił,aktórąpotem
napadystarły.Odruinyowejpadałdługicień.Opodal
świeciływodyszerokorozlanegoOmelniczka,który
wtymmiejscuskręcasiękuDnieprowi.Aleblaskigasły
corazbardziejnaniebieinaziemi.Zniebadochodziły
tylkoklangoryżurawiciągnącychkumorzu;zresztą
ciszynieprzerywałżadengłos.
Noczapadłanadpustynią,azniąnastałgodzina
duchów.Czuwającywstanicachrycerzeopowiadali
sobiewowychczasach,żenocamiwstająnaDzikich
Polachcieniepoległych,którzyzeszlitamnagłą
śmierciąwgrzechu,iodprawująswojekorowody,
wczymimżadenkrzyżanikościółnieprzeszkadza.
Toteżgdysznurywskazującepółnocpoczynałysię
dopalać,odmawianopostanicachmodlitwy
zaumarłych.Mówionotakże,żeonecieniejeźdźców
snującychsiępopustynizastępujądrogępodróżnym
jęcząciproszącoznakkrzyżaświętego.Międzynimi
trafiałysięupiory,któregoniłyzaludźmiwyjąc.
Wprawneuchozdalekajużrozeznawałowycieupiorów
odwilczego.Widywanorównieżcałewojskacieniów,
któreczasemprzybliżałysiętakdostanic,żestraże
grałylarum.Zapowiadałotozwyklewielkąwojnę.
Spotkaniepojedynczychcieniównieznaczyłorównież
nicdobrego,aleniezawszenależałosobieźlewróżyć,
boiczłekżywyzjawiałsięnieraziniknąłjakcieńprzed
podróżnymi,dlategoczęstoisnadniezaduchamógł
byćpoczytanym.
SkorowięcnoczapadłanadOmelniczkiem,niebyło