Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siedzimynajednejwiosceikilkunastusłobodach,
aznamiitajeszczejejmościankanaopiece.
Namiestnikazdziwiłytesłowa,gdyżsłyszał
wŁubniach,żeRozłogibyłyniemałąfortuną
szlachecką,apowtóre,żenależałyongidokniazia
Wasyla,ojcaHeleny.Niezdałomusięjednakrzeczą
stosownąpytać,jakimsposobemprzeszływręce
Konstantynaijegowdowy.
Tojejmośćpanipięciumaszsynów?zagadnąłpan
RozwanUrsu.
Miałampięciujaklwówrzeczekniahiniale
najstarszemu,Wasylowi,poganiewBiałogrodzieoczy
wykapalipochodniami,odczegomutirozumsię
nadwerężył.Gdymłodzipójdąnawyprawę,jasama
wdomuzostaję,znimtylkoizjejmościanką,zktórą
większabiedaniżpociecha.
Pogardliwyton,zjakimstarakniahinimówiłaoswej
synowicy,takbyłwidoczny,żenieuszedłuwagi
porucznika.Pierśmuzawrzałagniewemiomałonie
zakląłszpetnie,alesłowazamarłymunaustach,gdy
spojrzawszynakniaziównęujrzałprzyświetleksiężyca
oczyjejzalanełzami...
Cowaćpanniejest?czegopłaczesz?spytał
zcicha.
Kniaziównamilczała.
Janiemogęznieśćłezwaćpannymówiłpan
Skrzetuskiipochyliłsiękuniej,awidząc,żestara
kniahinirozprawiazpanemRozwanemUrsuinie
patrzywjegostronę,nalegałdalej:
NaBoga,przemówchoćsłowo,boBógwidzi,
żeikrew,izdrowiebymoddał,byleciebiepocieszyć.
Nagleuczuł,żejedenzjeźdźcównapieragotak
silnie,żekoniepoczynająsiętrzećbokami.
Rozmowazkniaziównąbyłaprzerwana,więcpan
Skrzetuskizdziwiony,aleirozgniewany,zwciłsię
kuśmiałkowi.
Przyświetleksiężycaujrzałdwojeoczu,które
patrzyłynaniegozuchwale,wyzywającoiszyderczo
zarazem.