Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięjegostrzeż,botostrasznyczłowiek.
ComitamjedenKozaczznaczy,achoćbyteżicała
Siczznimtrzymała,jamsiędlaciebienawszystko
ważyćgotowy.Tyśmijestwłaśniejakoklejnotbezceny,
tyśmójświat,jenoniechwiem,żeśmijestwzajemną.
Ciche„tak”zadźwięczałojakrajskamuzykawuszach
panaSkrzetuskiegoizarazwydałomusię,żewnim
przynajmniejdziesięćsercbije;woczachmupojaśniało
wszystko,jakobypromieniesłonecznenaświatpadły,
uczułwsobiejakieśmocenieznane,jakieśskrzydła
uramion.Przywieczerzymignęłamukilkakroćtwarz
Bohuna,którabyłazmienionabardzoiblada,ale
namiestnikmającwzajemnośćHelenyniedbałotego
współzawodnika.„Jechałgosęk!myślsobie
niechżemiwdrogęniewłazi,bogozetrę”.Zresztą
myślijegoszływdrugąstronę.
Czułoto,żeHelenasiedziprzynimtakblisko,
prawieramieniemdotykajejramienia,widział
rumieńcenieschodzącezjejtwarzy,odktórychbiłżar,
widziałpierśfalującąioczy,toskromniespuszczone
irzęsaminakryte,tobłyszczącejakdwiegwiazdy.
BoteżHelena,choćzahukanaprzezKurcewiczową,
choćżyjącawsieroctwie,smutkuiobawie,byłaprzecie
Ukrainkąokrwiognistej.Gdytylkopadłynaniąciepłe
promieniemiłości,zarazzakwitłajakróżaidonowego,
nieznanegorozbudziłasiężycia.Wjejtwarzyzabłysło
szczęście,odwaga,ateporywy,walczączewstydem
dziewiczym,umalowałyjejpoliczkiwślicznekolory
różane.WięcpanSkrzetuskimałozeskórynie
wyskoczył.Piłnaumór,alemiódniedziałałnaniego,
bojużbiłpijanymiłością.Niewidziałnikogowięcej
przystole,tylkoswojądziewczynę.Niewidział,
żeBohunbladłcorazbardziejicoraztomacałgłowni
swegokindżału;niesłyszał,jakpanLonginopowiadał
poraztrzecioprzodkuStowejce,aKurcewicze
oswoichwyprawachpo„dobrotureckie”.Piliwszyscy
próczBohuna,anajlepszyprzykładdawałakniahini
wznosząckusztykitozazdrowiegości,tozazdrowie
miłościwegoksięciapana,towreszciehospodara