Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Abysięzalogować,potrzebujechwili,botoniebylejakastrona,
ajużtrochęwyszedłzwprawy.Jednakudajemusięwejść
zapierwszymrazem.Towszystkojestbardzoznajome,aleodległe
imgliste,jakoglądaniewłasnychzdjęćzpierwszychlatdzieciństwa.
Przeglądazawartośćplików.Jestporuszonytym,cowidzi.Uśmiecha
się,jakbywłaśniezjadłcośpysznego.Rozpoczynakopiowanieplików,
kiedyrozlegasiępukaniedodrzwi.Gramm,prawienieoddychając,
zamykapocichukomputerichowagopodpoduszkę.Wstaje.
Przenoszączuwagąciężarciałaznoginanogę,idziewstronęaneksu
kuchennegoirozglądasięponim.Wzasięguwzrokuodnajdujetasak
domięsa,tłuczekinożyczki.Przychodzimudogłowy,żetasakraczej
nienależydopodstawowegowyposażeniapokoihotelowych,
przynajmniejwAnglii,alegdymagojużwręce,tamyślwydajesię
zupełniezbędna.Pukaniesiępowtarza.
RoomservicedobiegazzadrzwiiGrammmakolejny
przebłysk.
Niczegoniezamawiał.
Stajetużzadrzwiami,bojestpewien,żeotworząsięsame.Jego
ostatniąmyśląjestto,żenigdynikogoniezabił.Niechcewiedzieć,jak
tojest,alejakimawybór?Brzęczyczytnikkartyidrzwiustępują.
Odruchowounositasak,alewtymsamymmomenciewhotelu
rozbrzmiewaalarmprzeciwpożarowy.Grammnawetniedrgnie.Drzwi
teżzamierają,lekkouchylone.Słychaćbiegającychpokorytarzugości
hotelowychikogośzobsługipróbującegozapanowaćnadchaosem.
PółgodzinypóźniejGrammsiedziwpociąguikreślipalcemkoła
namapieturystycznej.Afrykaninwbiałympodkoszulku,niemal
fosforyzującymnajegoskórze,cochwilęzerkanawełnianączapkę
Gramma,aonsięzastanawia,cobardziejprzyciągauwagęmężczyzny
nieadekwatnośćubiorudopogody,kolorczykrasnalikształtnakrycia
głowy.Grammukrywaoczyzaprzyciemnionymiray-banami,jedynym
prezentemodKonsa,zktórymnigdysięnierozstaje.Siedzi