Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
28
WśródłódzkichŻydów...
–Panie,agdziejestaniołPoznańskiego?
–Otoion–wskazałównasiebie.Izapewniłposłańca,żeon,anioł,nigdynie
opuściswegoziemskiegogospodarzainigdyonimniezapomni.Żyd,mówięoposłańcu,
był,masięrozumieć,zadowolonyzespotkaniazaniołemPoznańskiego.Poprosił,by
muteżpokazałjegowłasnegoanioła.Nadyskretnyznakwyczołgałsięgdzieśzzapieca
stary,przygnębiony,kulejącyipowykrzywianyanioł.Wrękutrzymałfajeczkę,doktórej
upchałźdźbłatabaki.Ponuryaniołodezwałsiędoczłowiekatymisłowami:
–Twojeszczęście,żesięakuratzająłemfajką.Gdybynieto,nieukończyłbyśdziś
swojejmisji.
***
Skończywszytępięknaopowieśćopoznańskimmilionerze,Inowłodzerpozostał
tak,siedzącnaprzeciwżony,atwarzmupłonęła.Uśmiechałsięszeroko.Fantazja
oanieledobregolosunaprawdęgoogrzałaipozwoliłaoderwaćmyśli.Niewidział,jak
omdlewającaświecawykrzywiłaswójostryjęzyczek,awizbiezapadłaciemność.Na
zewnątrzbezksiężycowanoc.Czarna,gęstaciemność.Dożonydoszłonieoczekiwane
westchnienieMoszego.Jużwiedziała:towskazówka,żeniejestmudobrze,powinna
zapaśćcałkowitacisza.Taknaprawdęniebyłomulekkonaduszy.Mózgmuparowałod
myślenia:–Jaktosięskończy?
–Takabajkapasujedopobożnychopowiastek–odezwałasiężonaprzerywająccią-
żącąciszę.
–Takabajka?–wgłosieInowłodzeradałosięsłyszećzłość.–Toćtoczystaprawda.
Wiedząotymnawetmałedzieci.
–Nopopatrzgo–mówiona.
–ZostałPoznańskituimadlategorajtutaj.Takiwielkiszczęściarz–pokręciłzamy-
ślonygłową.–Ipewniebędziemuzapowiedziane,kiedymawyjechać.A-ja-jaj.Nasza
odległaświętaziemiaAbrahama,IzaakaiJakuba,ojczemiłosierny!–AoczyMoszego
zaświeciłyniczymupijanego.Jękkobietywznosisięwgłęboką,gęstąciemność.
–Mężu,bogactwotołutszczęścia!
–MiejmynadziejęwBogu–odparłMoszeInowłodzer.Anaddomostwemzapadłanoc.
ZŁOTEMIASTO
NazajutrzMoszemuInowłodzerowiobjawiłasiękolejnanowość.Położonanauboczu
uliczka,przyktórejmieszkał,nazywasięulicaGroszowa.
Możetodlatego,żenatej,wyciętejzdzikiegopolaulicy,domyniesąwartezłamanego
grosza.
Możedlatego,żemieszkającytamludzieniemajągroszaprzyduszy.
Amożedlatego,żewielujejmieszkańcówchodziiżebrzeogrosz.
MoszeInowłodzernieumiałzrozumiećtejnazwy.Cudapochłaniałygobezprzerwy.
Niewidziałjeszczemiasta,któremiałobytakduże,dziwacznedomyzmałymi(jakjego)
mieszkankami,któremiałobydzieńtargowywsamąśrodę,adotegobezżadnegochłopa!
Miastapozwalającego,byprzezjegośrodekprzepływałodkrytystrumykbezmostku