Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chceciechlebazesmalcem?–Kiwanieprzyspieszyłoisięstało
obszerniejsze.–Chcecieciepłekoceiconocspaćwzamkuprzy
piecu?–KucórceladyBannadzostaływyciągniętetęsknerączki
oblepionebrudem,aleteżokruszkamichleba.–Towszystko
dostaniecie,oilezasłużycie.Chcecie…zasłużyć?
Ktobynaichmiejscuniechciał?Morayznałapragnienia
różnychrodzajówludzi.Znałaiswoje.
Przyklepaładłoniąwkieszenilistodmatkiiposzerzyła
kąśliwyuśmiech.
–Będziecośdozrobienia.Będziedozrobieniateraz,jutro
ipóźniej,jużzawsze.Posłuchajcie…–Uczyniłakusobie
przyzywającygest.Jaksamąboginię,otoczyłjąnakolanach
wiernyjejdziecięcywianuszek.
*
–Omatko…kurwo.Cojażemzrobiła–syknęła
zmieszanymiuczuciamiKira.Onasypśnieguwytarłaostrze
toporkazkrwiikościczaszki.Nagłownibronizostałotylkokilka
ostrychdrzazg.Oczyszczonyorężschowałazapas.Wmiejsce,
gdziemiałateżmieszekzesrebrnąmonetąodAaronazauciszenie
ciężarnejwdowyIrmy.Jednakpierwotnieniezamierzałauciszyć
jejażtak,abyjużnigdyniewydałazsiebienawetpisku.
Popatrzyłanazakrwawionyfragmentmuru.Zjechała
wzrokiemponiżejnarozłupanączaszkę.Należaładosiedzącej
iopierającejsięomurjużmartwejkobiety.
–Pochujwyciągnęłaśtennóż?–warknęładotrupa.
Doniego,gdyjeszczeżył,jakoIrma,rzeczywiściemiała
pretensje.Wedwiemogłytozałatwićdelikatniej.Alboinie.Dla
Kirypewienproblemstanowiłajednakniezamordowanaprzez
niąwafekciekobieta,ato,żeprzyokazjizabiłajejnienarodzone
dziecko.Ononiemiałoszanssiębronić.Niemiałoszansynanic.
Spojrzałaboleściwiewprzyćmionychmuramiksiężyc.