Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wydawałsiętakibrudny.
Wybacz,szkrabie.Skierowałaspojrzenienawypukłełono
niewinniewyglądającejnieboszczkiwjasnejzapasceupstrzonej
plamamikrwi.Aletenjejrozdętybrzuch…
Jakośpróbowałasiępocieszyćtym,żenienarodzonemu
dzieckuoszczędziłabóluistnienia.BękartAaronajaknicmiałby
gównianeżycie,którebymutylkodopierdalałonakażdymkroku.
Kirawiedziałacośotym.Aleczyoznaczałoto,żewłaśnieona
miałaprawoprzeciąćtoporemliniętegożycia?
Możetak,możenie.
Siarczyściesplunęła.Zewzględunaresztkiszacunkudla
zmarłychuczyniłatowtakisposób,abynietrafićflegmąwIrmę.
Śluzowatamaźsięwczepiławchropowatymurkołotwarzy
nieboszczki.Jejoczybyłyzgaszone.Wżółtejwydzielinie
zgardłabladosięsrebrzyłksiężyc.
Pierdolę.Najemniczkasięokręciłanapięciemiękkiego
obuwia.Okrężnądrogąprzymurach,abyniktjejniepowiązał
zzabiciemIrmy,poszłanazamkowyplac.
Przyjednymzogniskzobaczyłasamotniestojącąlady
Nevarię,czyjakjejtam,którapodobnobyłajebnięta.Chyba
rzeczywiściebyła,boakuratkarmiłagłodnejęzoryogniapięknym
listemobłękitnejbarwie.
Toteżpierdolę,cozamarnotrawstwo,cozaidiotka
burknęładosiebieKira.Choćwspomniałarównież,żeosobiście
towsumielubiłagłupie,aleimajętnekobiety.Czylitakie,które
zadrobneprzysługisiędałopozbawićciążącegoimsrebra.
Zwęszyłaokazję,więcsięzakradła,jakzłodziej,dowysokiej
córkiladyBannad.Stanęłakołoniej,postałatrochę,akiedy
zbłękitnegolistuwrękukobietyzostałyjużtylkospopielone
płatki,nonszalanckozagadnęła:
Nieszkoda?Nieżaltakiniebieskipapierpalićizapisane…