Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–PosłuchajWiem,żeniemamodpowiednich
kwalifikacjidoprowadzeniadomu,aleszybkosięuczę,
apozatymzawszeumiałamsprawić,bysurowe
mieszkaniestałosięprawdziwymdomem.
–Prawdziwydom–mruknąłsamdosiebie.–Askoro
otymmowa,czymieszkanie,którestraciłaś,byłodla
ciebiewłaśnietakim„prawdziwymdomem’’?
–Było,dopókidzieliłamjezpewnąbliskąmiosobą.
–Zchłopakiem?
–Nieniezchłopakiem.Czymoglibyśmyporozmawiać
omojejpracyiobowiązkachzniązwiązanych?–Jej
oczywyrażałyprośbęoniedrążenietematu,który
sprawiałjejprzykrość.–Niechciałabymcipóźniej
zawracaćgłowypytaniami.
–Ricardopowieciwszystko,copowinnaświedzieć.
O,owilkumowa–zawołałnawidokswojego
pracownika,którydyskretniestanąłwdrzwiachpokoju
ztacąwdłoniach.–Ricardo,właśniemówiłempannie
Lockwood,żebysiędociebiezgłosiławsprawie
ustaleniaobowiązkówgospodyni.
Wysokimłodymężczyznaociemnychoczach
iczarnychkręconychwłosach,ubranywdżinsowe
spodnieigranatowygolf,uśmiechnąłsiędoMarianne,
dająctymsamymdozrozumienia,żezchęciąpodejmie
sięrolimentora.
Eduardoobserwowałwmilczeniu,jakRicardopodaje
Mariannegorącączekoladę,aona,obejmującdłońmi
filiżankę,dziękujemuzarównowerbalnie,jak
iczarującymuśmiechem.Wbrewsobiepomyślał,
żestanowilibyładnąparę.Obydwojemłodziiurodziwi
Przynichpoczułsięnaglejakzmęczonyżyciem