Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ja–wyjąkał.–Muszęjużiść.
Jegotwarz,cozresztąniebyłoniczymniezwykłym,
wyrażałachłódiobcość.
–Niezatrzymujępana–odparładziewczyna.–Topan
chciałrozmawiać.
–Wcaleniechciałemztobąrozmawiać
–zaprotestowałpodniesionymgłosem,zupełniejakby
odpierałciężkieoskarżenie.
–Oczywiście,żenie.Chciałpantylkookazaćswoją
wielkoduszność,bypotemodejśćzpoczuciem,
żespełniłpandobryuczynek.Czynietak?
–Jesteśniemożliwa!
Ztymisłowamiodwróciłsięnapięcieiodszedł.
Jeszczekiedyskręcałwjednązmniejszychuliczek,
słyszałjejczystygłosiakompaniamentgitary.
Cozadiabełgopodkusił,abysięnadniąlitować?
Zpewnościąniebyłotoskromne,dickensowskie
dziewczątko,zajakiejądotejporyuważał.Idlaczego
jejduma,jejostrespojrzenietakgorozdrażniło?Czy
nietrafiławsedno?Wgłowiepobrzmiewałymujej
słowa:„Czynigdynierobiłpanniczego,abypoprostu
podzielićsięswojąmiłościądoczegoś?Bezżadnych
ukrytychcelów?’’.
Powłóczyłnogami,nawetnieomijająckałuż.Nagle
zrobiłomusięwszystkojedno,dokądidzieipoco.
Awszystkoprzezdziewczynę,któraodrzuciłajego
pomociuraziładumę
Temperaturapowietrzagwałtowniespadła,
cosprawiło,żeMarianneprzestałaczućzdrętwiałe
zzimnapalceizwielkimtrudemwydobywałazsiebie
głos.Uznała,żenajwyższyczaszakończyćnadzisiaj.