Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Artyleriabiłaczwartydzień.Inoc.Taknaprawdęniemiałotojuż
znaczeniazarównodlacelowniczychzczerwonągwiazdąnahełmie
czyczapce-uszance,zktórychcodrugi,topewne,miałskośneoczy,
jakitych,wktórychcelowali.Kogopociskimiałyrazić,raziły.Kogo
miałyprzestraszyć,przestraszyły.Adosięgnąpewniejutro.Naiwnym
był,ktomyślał,żealianckienalotysprzedkilkumiesięcytonajgorsze,
comożesięzdarzyć…
Dojednegotylkotrudnosiębyłoprzyzwyczaić.Dotychich
wyrzutnirakiet,którektośnazwał„organamiStalina”.PanHesse
zżymałsięzakażdymrazem,gdyktośwtowarzystwieużyłtegotrochę
strasznego,atrochęzabawnego,mimowszystko,określenia.
–Niepodobnaporównywaćczegośtakiegodoorganów!–mówił,
starającsięzapanowaćnaddrżeniemrąk.–Tosięniegodzi.Przecież
organytonajszlachetniejszyinajwspanialszyinstrument,jakiwymyślił
człowiek.Wiem,comówię,proszępaństwa…
Tuzwyklenastępowałaopowieśćonajwiększychnaświecie,
posiadającychstodwadzieściadwagłosyorganachSauera,któreHesse
widziałisłyszałprzedwojną.ByłotowHaliStuleciawBreslau.Nie
wahałsięichnazwaćkolejnymcudemświata,apotemzałamywaćrąk,
bowobliczutego,cosiędziało,losinstrumentubyłniepewny.
–Zniszczą,rozgrabią–biadoliłpanHesse.
Tegowieczora,kiedysiedzieliwszyscywjegomieszkaniu,zmienił
jednakkolejnośćczynności,któremieliwykonać,amożejużwykonali
żołdacywrażejarmii,októrychmówiono,żetylkocodruginosi
skórzanebuty.
–Rozgrabią,zniszczą…–wyrzuciłzsiebienabezdechu.
–Jakwszystko–skwitowałpanHoffmann,zegarmistrz.
Jemuruchywojskioblężeniemiastanieprzeszkadzaływtym,