Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mężczyźnisięuśmiechnęli.Mielidośćdymuismrodu.
Obajmarzyliodomunawsi,hodowaniukrólików
iuprawianiumarchewekwogrodzie.Ipiciupiwaprzy
pieczonejkiełbasie,kaszanceimarynowanymkarczku.
ZakomunysięotymniemówiłociągnąłDębski.
Niewolnobyło,ludzieumieraliityle.Niktniewiedział
dlaczego.
Leczyćsiętegonieda?
Nie.Węgiel,pyłmożnawykaszleć.Nawetsmołę
odpapierosów,jaksięrzuci,teżmożna,aleołówsiada
napłucaikropka.Wiążesiętocholerstwozkrwią,
wykańczawątrobęinerki.O!Totam!Miejscowy
wskazałzrujnowanybudynek.
Grzesik,patrzącnażelbetonowąhalę,zmrużyłoczy
isplunął.Najejkońcudostrzegłgrupętechników,lekarza
ikryminalnych.Zbliżyłsiędopracującychiprzywitał
skinieniemgłowy.Słyszącchrzęstszkłapodbutami,
pomyślał,żemożetozabójstwoniemazwiązku
zesprawązBytomia.
6
ChorążyKosteckipochyliłszczupłe,wysokieciałonad
koszem.Nadniedostrzegłpapierekpobatoniku.Poruszył
wąsem,poczymuśmiechnąłsięchytrze.
Szeregowy?Cotojest?szepnął.
Papierek.
Co?Papierek?Dobrzesłyszałem?
Papierek.Toznaczyśmieć.
Samjesteśśmieć!ryknąłKostecki.Odpowiadaj