Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmrużonymioczami,któreterazsąjużpozbawionetego
znajomegożaru,jakijeszczeprzedchwiląbłyszczał
wjegoźrenicach.
–Jateżsięciebieniespodziewałeminawetniemasz
pojęcia,jakbardzosięcieszę,żejesteśtuterazzemną…
–urywawpołowiezdania,kiedyopuszczamwzrok.
–Docholeryjasnej,Ola!Spójrznamnie–nakazuje,nie
zwracającnawetuwagi,żerobitozbytgłośno,przez
cooczywieluklientówrestauracjikierująsięwnaszą
stronę.
Odchrząkujęzzażenowania.
–Naprawdęcholerniezatobątęskniłem.Niebyłoani
jednegopieprzonegodnia,wktórymniemyślałbym
otobie.Teostatnietrzydzieścitrzydnimijały
miwkurewskożółwimtempieiczułemsiętak,jakbyktoś
pozbawiłmniejakiejśczęściciała,zktórejistnieniadotej
poryniezdawałemsobienawetsprawy.Wiem,żecię
oszukałem;rozumiem,żemożeszsięczućzdradzona
iwykorzystana,aleprzysięgam,żewrzeczywistości
towszystkowyglądałozupełnieinaczej,niżcisięteraz
wydaje.Janaprawdęniechciałemcięskrzywdzić…
–mamrocze,robiącsmutnąminę.–Miałemzamiar
owszystkimciopowiedzieć,alewtedyEwkazaczęłacię
zasypywaćtymiSMS-amii…odjechałaś–kończy,
rozkładającbezradnieręce.
NawspomnienieoEwieczuję,jakpotężnylodowy
sopelwbijasięprostowmojeserce,anastępnie
przewiercajenawskroś,powodującparaliżującyból,
któryprzenikadokażdejżywejkomórkimojegociała.
Wciążniemogęuwierzyć,żeposunęłasiędoczegośtak