Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wautobusie,aleuważałasięzaniewiadomoco,
bourodziłasięwstolicyprowincji.Kiedymatkamnie
tuzabrała,przywiozłaróżnenaszelokalneprzysmaki,
aleciotkaodsunęłajepogardliwiezesłowami:
Ależnietrzeba,zabierzto.Uwassięprzecieżnie
przelewa.
Miałemochotęjejwtedywykrzyczeć:„Mojamatka
lepiejumiezarobićniżty!”.
Kiedysiędonichwprowadziłem,stryjzciot
jeszczetumieszkali.Muszęprzyznać,żebyłomiwtedy
trudno.Dręczyłomnieskrępowanie,przygbienie,
nieśmiałość;ciąglesięczegośwstydziłem.Nigdynie
wiedziałem,cozrobićalboczegonierobić,żebybyła
zadowolona.Pamiętam,jakkiedyśpowiedziałanagle:
Toco,możejeszczepowiesz,żenawettelewizjinie
pozwalamcioglądać?
Dopieropóźniejprzypomniałemsobie,żebojącs
jejpretensjiprzezdwamiesiącenieoglądałem
telewizji.Bezprzerwymyłapodłogę,przecierała
mopem,apotemjeszczenakolanachdocierała
szmatą.Myślałemnawetotym,żebyspytaćjej
znajomych,czytozamiłowaniedoczystościbyłouniej
zawsze,czymożepojawiłosiędopieropomoim
przyjeździe.
Terazmieszkałanainnymosiedluakademii
idoglądałacgnącegosięwnieskończonośćremontu
nowegodwupoziomowegoapartamentu.Stryjajużjakiś
czastemuskierowanonastanowiskowterenie,więc
zostałemwmieszkaniusam.Kiedyściągletęskniłem