Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cotyturobiszpociemku?–spytała.
Otworzyłaszerzejdrzwiiświatłozsalonuwpadło
dogabinetu.
–Pompki–odparłem,dysząc.
–Lepiejbyśsięnaukązajął,zamiastpompkirobić.
Zapaliłaświatłoigestemkazałamiwyjść.Wstałem
iotrzepałemręcezkurzu.Ciotkapodniosławazon,
obejrzałago,apotemwrzuciładokosza.Możechciała
zajrzećdosejfu?Poczułempalącąpotrzebę,żebycoś
powiedzieć,cokolwiek,apotemjąudusić.Wtym
momenciespojrzałanamnieirzekła:
–Cozciebiezadziwnedziecko,naprawdę.
Mówiłam,żebyśposzedłsiępouczyć.
Czułem,żetwarzmniepaliidrgająmipoliczki.Nie
ruszyłemsię.
–Wyjdź.
Wyszedłemdopiero,kiedypowtórzyłarozkaz.
Usiadłemwsalonieijaknarozżarzonychwęglach
czekałem,ażwyjdzieiobwieścimi,cozrobiłem.Aleona
powyjściuzgabinetuwepchnęłatylkodowalizkikilka
starychubrań.Ażmisięwierzyćniechciało.
–Jutrojadęwwaszestronyspotkaćsięzestryjkiem.
Mamcośzabraćdlakogoś?
–Nietrzeba–odpowiedziałem.
Chybawyczuła,żecośjestzemnąnietak,ale
otworzyłapoprostudrzwiiwyszła.