Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mimotożywyszczurdoznałatakupaniki,nawetniemógł
siębronić.Zupełniejakbyzawiodływszystkiejego
instynkty,jakbyniemiałschematuobronyprzedżywym
tru​pem.
PozwoliłemszefowizBillintonemponapawaćsię
nagraniemwideomiotającegosiępoklatcebiałego
szczura.Drugiszczurścigałgoniezdarnie,kołyszącsię
zbokunabok.
Byćmożewy​ce​dziłBil​lin​ton.Cobyłoda​lej?
Szczurowizombiudałosięwkońcuodgryźćporządny
kawałekmięsażywemuciągnąłem.Rananiebyła
śmiertelna,więcumieściłemposzkodowanegowinnej
klatceigoopatrzyłem.Zdechłpomniejwięcejgodzinie,
popięciuminutachożył.Powtórzeniedoświadczenia
zmartwymszczuremiżywymszczuremdałoinnywynik.
Żywyszczurwalczył,nawetzaatakowałidotkliwie
po​ką​sałmar​twego.
Iteżumarł?za​py​tałDieg​tia​riow.
Wła​śniepo​twier​dzi​łem.
Szefmilczałprzezchwilę,trawiącinformacje,poczym
po​wie​dział:
Czylizarażeniedrogąkropelkowąsprawia,żedany
osobnikjestjedynienosicielem.Prowadzinawet
dopoprawystanujegozdrowia.Kiedyzaświrusdostanie
siębezpośredniodokrwiobiegu,powodujeśmierć
ipóź​niej​szypo​wrótdoży​cia?
Dokładnietak.Wydajesię,żeobcywiruswdawce
uderzeniowej,jużdostosowanydokonkretnegonosiciela,
dostawszysiębezpośredniodokrwiobiegu,wytwarza
toksynę,którazabija.Iwtedyuruchamiasięmechanizm
wskrze​sze​nia.Kawy?
Pod​sze​dłemdoeks​presuigowłą​czy​łem.
Nie,dziękuję,bownocyniezasnę.Diegtiariow