Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Terroryści
19marca,poniedziałek
–Cholera,niedosięgam!–wysyczałDima,próbując
umieścićzjeżdżalnięskonstruowanąprzezSiemiona
naszczycieogrodzeniaotaczającegoinstytut.–Nie
mogłeśpomyślećotymwcześniej?
–Pomyślałem.Przestańhisteryzować,lepiejmnie
podnieś,jatozałożę–równieższeptemodparłSiemion.
Wciemnościprzyogrodzeniurozległysięciche
odgłosyszarpaniny,poczymDimasięwyprostował,ana
jegoramionachsiedziałSiemion.Cośmetalicznie
zazgrzytałoobetonizwierzchołkaogrodzenia
napodwórzeinstytutuwysunęłysiędwiewygięte
metalowelistwy,niczymhakiogromnegowieszaka.
–Opuśćmnie.Terazbomba.
Znówdałasięsłyszećszarpanina.Jeszczetylkozgrzyt
suwakaiSiemionponownienaramionachDimyznalazł
sięwgórze.Trzymałwdłoniachwalcowatyładunek
wybuchowy,zktóregobokuzwisałdługiknotzesznurka
nasączonegosaletrą.Takiknotpaliłsięznaczniewolniej
niżstandardowylont.Dotegomiałprawiemetrdługości,
copozwalałouciecdalekoodmiejscawybuchu.Siemion
pstryknąłzapalniczką,knotzapaliłsięzcichymsykiem
ipłomieńzacząłpowolipełznąćwstronękorpusu
ładunku.
–Puszczam.
–Dawaj.Chceszzejść?
Ładunekpotoczyłsiępoprowadnicachizciężkim
plaśnięciemwylądowałnaasfalciepodrugiejstronie
ogrodzenia.
–Opuszczaj–wyszeptałSiemionzgóry.–Musimy
spadać.
–Trzymajsię.