Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sier​giejKram​cow,dok​to​rant
20marca,wto​rek,krótkopopół​nocy
Nienawidzę,nienawidzę,kiedyktośbudzimnietakjak
teraz,tużpotym,jakusnąłem.Ostatnirazbeznarażania
własnegożyciarobilimicośtakiegotylkomoidowódcy.
Ikoledzyzoddziałuprzenikliwymkrzykiem:„Kompania,
wsta​wać!”.
Nawpółśpiącypodniosłemtelefonzszafkinocnej,tępo
spojrzałemnamigoczącyekran.„Szef”.Niepodoba
misiętakiepołączenie,dotegootejgodzinieipo
ostatnichwydarzeniach.Wcisnąłem„Odbierz”.Cośczuję,
żeko​niecspa​nia.
Dobrywieczór,WładimirzeSiergiejewiczu
wymam​ro​ta​łemdote​le​fonu.
Niedo​bry,Sie​rioża.Niedo​bry.Przy​jedźdoin​sty​tutu.
Cosięstało?
Ktośzdetonowałbombę.Zwierzętazwiwariumsię
roz​bie​gły.Coprawdasejfoca​lał.
Jakbyktośwylałnamniewiadrolodowatejwody,która
spłynęłazpotylicywdółioblałacałeciało.Tak
mizabrakłotchu,żenastępnezdaniewydusiłemdopiero
podłuższejchwili,aiononiewyróżniałosięgłębią
my​śli.
Do​kąd...Do​kądsięroz​bie​gły?
Wmiasto,Sierioża.Ogrodzeniezniszczone,więcsię
roz​bie​gły.
Wszyst​kie?
Pytaniezastopunktów.Nawetjeśliniewszystkie,tylko
część,toco,je​ste​śmyura​to​wani?
Wszystkie,Sierioża.Izanimuciekły,zdążyłysię
na​wza​jempo​ką​sać.
Czypo​gry​złyja​kichślu​dzi?Za​ata​ko​wałyko​goś?