Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakcholera.Oto,żedzwonię,oto,żechłopcyjakzwyklerobią
głupoty.Nakoniecpowiedział,gdzieleżydrugiklucz,aleniestetycoś
musiępomyliło.Skończyłosięnarozwaleniuszafy,boFilipwpadł
whisterię.OczywiściepodwóchdniachRyszardznalazłkluczyk
usiebiewzabawkach,atrzytygodniepóźniejojciecwmarynarce
swój.
Tofaktyczniemiałaściekawie.
Ciekawie…zaśmiałasiękobieta,próbującwyjąćswojewłosy
zmałejłapkitrzymanegonarękachchłopca.Kiedyśmuszę
ciopowiedzieć,cooniwyprawiali,bojakwpadałaśzrodzicami,
toudawalispokrewnionychzaniołami,alezdecydowaniebliżejbyło
imdodiabłów.Teraztosięztegośmiejemy,aleilerazyjamiałam
przeznichstanprzedzawałowy,toniepoliczę.Rozciętegłowy
itryskającazrankrew.Połamaneręce,nogi.Guzy.Siniaki.Zawsze
zazdrośniepatrzyłamnakoleżanki,któreposzkoleszłydokinaalbo
gdziekolwiek,ajamusiałamwracaćdodomuizajmowaćsiętymi
ancymonami.Boże,jakąonimieliwyobraźnię.Skakalipokanapach,
próbujączłapaćsiężyrandolaiprzeleciećnadresztąbandyniczym
Tarzannalianie…
Czylimamsięczegobać?weszłajejwsłowoDorota
iprzykucnęłaprzyszafcezbutami,poczymzaczęłaszukaćswoich
jedynychobcasów.
Możetroszeczkę.Kobietapogłaskałamaluchapotwarzy.Ale
nigdyniewiadomo.Możedziespokojny,ułożony…
Tylkopokim?wtrąciłapolicjantka,całyczasszukajączguby.
JeżelibędziepodobnyzcharakterudoMarkalubdomnie,tomam
przekichane.
Damyradę.WtymmomenciezłazienkiwyszedłMarekubrany
weleganckigarnitur,zprzewieszonymprzezszyjęniezawiązanym
krawatemwkolorzepasującymdosukniDoroty.Gdytylkozobaczył
swojąpartnerkę,zrobiłwielkieoczy,jednakmomentalnieprzeniósł
spojrzenienaopiekunkę.
Wando,mamprośbę.Puściłdoniejoczkoiuśmiechnąłsię