Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Czerwińskaweszłanakomendę,czując,żelewituje.Odślubu
przyjaciółkiminęłokilkadni,aonacałyczasżyławspomnieniami.
Uroczystośćwkościelebyładokładnietaka,jakpowinna.Uprzejmy
iniezwykleelokwentnyksiądzwygłosiłkazanie,któregomogłaby
słuchaćwnieskończonośćiktóretakbardzoróżniłosięodtego
słyszanego,gdyostatniouczestniczyławmszy.
Niebyłoupolitycznione,niepunktowałoobowiązkówdobrego
katolikainiestygmatyzowałowszystkich,którzyinni.Byłopełne
pozytywów,ciepłeidającenadzieję.Możegdybytakiekazaniabyły
standardem,niestroniłabyodkościoła.
Potembyłaśrednioprzyjemnaidłużącasięokrutniekolejka
doskładaniażyczeń,wktórejwrazzGrzegorzem,świadkiempana
młodego,pełnilifunkcjęzbieraczyprezentów.Wiedziaładobrze,
żewkopertachmogąbyćukryteniezłesumki,więcczuładuże
obciążenie.Naszczęścieodpadłimproblembukietów,ponieważ
państwomłodzipoprosiligościoniekupowanieimich.Niechcieli
miećmorzakwiatów,zktórymniewiadomo,cozrobić.Zamiasttego
każdyzgościotrzymałdanefundacjiwspierającejwcześniaki,zktórej
pomocysamikorzystali,inajejkontomiałyleciećprzelewy.
Naszczęściewiększośćprzyjęłatozezrozumieniem,pozaciotkąKasi,
którauznała,żetoświętojejbratanicy,anieobcychbachorów,więc
tojejnależysięprezent.
Późniejbyłojużtylkolepiej.Przenieślisiędoniewielkiejgóralskiej
karczmyusytuowanejobokokazałegohotelu,czymzaspokoili
potrzebęzorganizowaniaweselawprzytulnychwarunkach,
ajednocześniemoglizapewnićgościomnoclegkilkakroków
odimprezy,comiałoszczególniedużeznaczeniewprzypadkurodzin
zdziećmiiosóbstarszych.
Itozdecydowaniebyłstrzałwdziesiątkę.Odwudziestejtrzeciej
większośćmałoletnichgościjużspała,arodzicenazmianęchodzili