Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział5
MarekKamińskiprzeszedłnaodgrodzonączęśćsceny,rozejrzałsię
dookołaizamknąłnachwilęoczy.Tobyłoto,czegomubrakowało.
Odkiedyzrezygnowałzpracywpolicji,anirazuniewypowiedział
słów,któremożnabyłobyzinterpretowaćjakonarzekanie.Był
wdzięcznyzakażdąchwilęzsynemiDorotą,alewskrytościliczył,
żeprędzejczypóźniejznowuudamusiębyćczęściąjakiejśsprawy.
Niedziłjednak,żewszystkopotoczysiętakszybko.
Tydzieńwcześniej,wdniuślubuKasi,przyjaciółkiDoroty,
zadzwoniłdoniegokolegazdawnychczasów.Dawnegożycia,jak
określałto,cowydarzyłosiękiedyś.Kumpelznałszczegółysprawy,
którazniszczyłamużycie,inigdynieporuszałtegotematu,
zacoKamińskibyłmuwdzięczny.Wiedziałteżojegoaktualnej
sytuacji,dlategozadzwoniłzdośćkonkretnąpropozycją:
Mamdlaciebierobotęrzuciłpokrótkiejrozmowieoniczym.
Jakieściekawezleceniedetektywistyczne?spytałMarekodrazu,
botymsięzajmował,odkiedyzrezygnowałzpracywpolicji.
Nie.Cośowielefajniejszego.
BędęochraniałJenniferLopez?wtrąciłrozbawiony.Zawsze
lubilisiędroczyćinigdyżadnejzestrontonieprzeszkadzało.
Chciałbyś.Ale…Urwałnachwilę,aKamińskiusłyszałjakiś
damskigłoswtle.Przepraszam,alestaradogaduje,żemieliśmy
zjeśćobiad,ajawiszęnatelefonie.Tylkojakusiądęwkońcu
dojedzenia,tosamazatopisięwswoimfejsbuczku.Obłudnica
jedna…Mężczyznawestchnął.Niebędętrułcidupyomoim
małżeństwie,botoistnykoszmar.Jakbymnienakolerozrywali!
Ostatniesłowawypowiedziałgłośniej.Tak,otobiemówię.Drzesz
sięnonstopiczepiaszwszystkiegojaknienormalna…
MożezdzwonimysiępóźniejrzuciłKamiński,słyszącniezbyt
przychylnesłowawypowiadaneprzezjakąśkobietęwkierunkujego
kumpla.Niechcęmiećtwojegomałżeństwanasumieniu.