Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sfrustrowanąpanią,która…
Samajesteśsfrustrowana!przerwałajejpanizprzodu,alenie
byłojejdaneskończyć.
Cisza!wrzasnąłjedenzmedyków.Tego,coniektórzytutaj
robią,tonawetniemożnanazwaćbrakiemszacunku.Niewiem,czy
państwoteżbychcieli,abyktośzachowywałsięwtensposób,jak
będziecieumieraćwylubktośzpaństwabliskich.Spojrzał
zdezaprobatąnakłócącychsięjeszczechwilętemuludziiodwrócił
wstronęleżącegonadeskachmężczyzny.
Aniepowinnizasłonićtegofaceta?rzuciłapochwiliKamila,
odkilkuminutkurczowotrzymającmężazadłoń.Nameczach,jak
cośsiędzieje,totworząwokółposzkodowanegokrągikibicenie
widzą,jakkomuśnogawisiczyzgłowypłyniekrew.
Możecitutajniemajątakiejwprawy.Jednaksporttobardziej
kontaktowadziedzinaniżgrawteatrze.
Wtymmomenciemłodszyzmedykówwstałipatrzącnajedną
zestojącychobokniegoodsamegopoczątkukobiet,pokręcił
wymowniegłową.Jegominawiłasamazasiebie.
Boże,onnieżyjeszepnęłaMączyńska,ledwosłyszącswójgłos.
Prawdopodobniedzwoniąterazpokarawan…kontynuowała,
zupełnieignorującfakt,żesiedzącyobokmężczyznajużchwilętemu
zrobiłsiębladyniczymściana.
Działosiętakzakażdymrazem,gdywgręwchodziły
okołomedycznesprawy.Wkażdejtakiejsytuacji,niezależnieodtego,
czydotyczyłajegosamego,czybliskiejosoby,czyzupełnie
nieznanej,zjegotwarzyodpływałacałakrew,aonwyglądałniczym
zombie.
Kilkaminutpóźniejnasceniepojawiłsiępierwszymundurowy,
apochwilidrugi,zebrałosięichtakwielu,żewydawałosię,jakby
tooniprzejęlicałybudynek.
Boże,kiedymywrócimydodomu?szepnęłaKamila
doswojegomęża,niechcąc,abyktośusłyszał.Myśleniewtym
momencieosobienienapawałojejdumą.Przecieżnaszkotnie