Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znowupopłynęłyłzy;łkającdorzuciła:–Zginiesz!
Pawełwstał,przeszedłsiępoizbieipowiedział:
–No,terazwiesz,corobięidokądchodzę.Powiedziałem
ciwszystko.Iproszęcię,matko,jeżelimniekochasz,nieprzeszkadzaj
mi.
–Mójtygołąbeczku!–zawołała.–Możelepiejbyłobydlamnie,
gdybymniewiedziałaoniczym!
Pawełwziąłjejrękęimocnouścisnąłwswoichdłoniach.
Wstrząsnęłoniąsłowo„matko”wypowiedzianezniezwykłąmocą
itenuściskrękitakinowy,inny.
–Niebędęciprzeszkadzać–powiedziałałamiącymsięgłosem.
–Tylkostrzeżsię,strzeżsię!
Aniewiedząc,czegowłaściwiesynwiniensięstrzec,dodała
zesmutkiem:
–Stalechudniesz…
Iogarnąwszyjegosilną,zgrabnąpostaćpełnympieszczoty
spojrzeniem,rzekłaprędkoicicho:
–Bógztobą.Żyj,jakchcesz,niebędęciprzeszkadzać.Proszęcię
tylkoojedno,nieufajludziom!Ludzitrzebasiębać,nienawidząsię
oniwzajemnie.Żyjąchciwością,żyjązawiścią.Sązadowoleni,jeżeli
mogąwyrządzaćzło.Jeślizacznieszichoskarżaćisądzić,znienawidzą
cię,zgubią!
Synstałwdrzwiachsłuchającsmutnychsłów,akiedymatka
skończyła,uśmiechnąłsięipowiedział:
–Tak,ludziesąźli.Alekiedydowiedziałemsię,żenaświecie
istniejeprawda,ludziestalisięlepsi.
Uśmiechnąłsięznowuiciągnąłdalej:
–Samniewiem,jaktosięstało.Wdzieciństwiebałemsię
wszystkich,kiedypodrosłem–zacząłemnienawidzić,jednych
zapodłość,innychsamniewiemzaco–poprostutak!Aterazpatrzę