Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
No,rozchodzićsięmówiłgłucho.Poprzezgęsteowłosienie
najegotwarzybłyskałyduże,żółtezęby.Ludzierozchodzilisię,
obrzucającgotchórzliwieprzekleństwami.
Ścierwa!rzucałzanimikrótkoioczyjegorozbłyskiwały
ostrymjakszydłouśmiechem.Potem,zgłowąwyzywającozadartą
dogóry,szedłzanimiipytałzaczepnie:
No,ktopragnieśmierci?
Niktjejniepragnął.
Mówiłmało,a„ścierwo”byłojegoulubionymsłowem.Tak
nazywałzwierzchnikówwfabryceipolicję,używałgotakże,kiedy
zwracałsiędożony.
Niewidzisz,ścierwo,żeportkipodarte?
KiedyPaweł,synjego,skończyłczternaścielat,Własowowi
zachciałosięwytargaćgozawłosy.AlePawełwziąłdorękiciężki
młotekipowiedziałkrótko:
Nieważsięmnietknąć!
Co?zapytałojciecinakształtcieniapadającegonabrzozę
zbliżałsiędosynaorosłejiszczupłejpostaci.
Dosyć!powiedziałPaweł.Niedamsiębićwięcej.
Izamierzyłsięmłotkiem.
Ojciecspojrzałnaniego,schowałswojewłochateręcezaplecy
iuśmiechającsiępowiedział:
Dobrze…
Potemciężkowestchnąwszydorzucił:
Ach,tyścierwo!…
Wkrótceoświadczyłżonie:
Opieniądzesiędomnieniezwracaj,Pawełcięwyżywi.
Atybędzieszwszystkoprzepijał?ośmieliłasięzapytać.
Nietwojasprawa,ścierwo.Kochankęsobiewezmę.
Kochankiniewziął,aleodtegoczasuprzezdwalatabezmała,