Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WYNIKI
Kiedyzaparkowałprzedzakłademmedycynysądowej,
SławomirBalickijużnaniegoczekał.Stałopartyoswój
samochódiwzamyśleniupaliłpapierosa.Gdyzobaczył
Sokulskiego,machnąłdoniegorękąiniemrawosię
uśmiechnął.
Edwardopróżniłdokońcadużąpuszkęnapoju
energetycznego,zgniótłirzuciłnadywanikpasażera.
Wysiadłzeswegogolfairuszyłwkierunkukolegizpracy.
Balickiubranybyłwbiałąkoszulęzrozpiętym
kołnierzykiemipopielatąmarynarkę.Dotego
materiałowespodnienakantiskórzanepółbuty.Sokół
skrzywiłsięnatenwidok,bozanicniepotrafiłsobie
przypomnieć,czykiedykolwiekwidziałBalickiegotak
wystrojonego.
WystroiłeśsięjakstróżnaBożeCiałopowiedział
zprzekąsemzamiastprzywitania.
Balickiposłałmugniewnespojrzenie.Jegoowalnątwarz
okalałwymodelowanyzarost,którybiegłrównącienką
kreskąodliniiwłosów,wzdłużżuchwy,poczymwspinał
sięprzedpodbródkiemikończyłdelikatnąliniąwąsów.
Policzkibyłygładkie,wygoloneinatłuszczonejakimś
kremem,takżeskórazdawałasiębardzomiękka.
Niewkurwiajmnie!żachnąłsięirzuciłniedopałek
naziemię,poczymprzydeptałgonerwowymruchem.
MamyterazzDorotątecałenaukiprzedmałżeńskie.