Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zacząłrozmawiaćzordynatem,aRitapodeszładoksiężnejiżywo
podającrękęStefci,rzekłazwesołymuśmiechem:
Ponieważniktnasniezapoznałzesobą,więcjasamadopełniam
tejceremonii.MargerytaSzeligawewłasnejosobie.Pewnopaniomnie
jeszczeniesłyszała,bodługiczasawanturowałamsięwWiedniu.
Stefcia,powstawszy,uścisnęłarękęmłodejpanny.
Owszem,Luciamiopanimówiłazwielkimzachwytem.
Tak?Widzę,żeLuciatomałyreporterokolicy,wszystkich
informuje.Zabierampaniądonaszegotowarzystwa.Tugronobardzo
szanowne,lecztamchybaweselsze.Ciociaidziadzionicniebędąmieli
przeciwtemu,prawda?
Księżnauprzejmieskinęławytwornągłową,apanMaciejrzekł:
Owszem,wiemy,żepanipotrafizabawić,itymśmielejpolecamy
jejpannęStefanię.
PochwiliStefciasiedziałaprzymałymstoliku,gdziezebrałosię
więcejosób.Wśródwesołejrozmowyprzywykaładotowarzystwa.
DrażniłybłyszczącebinokleTrestkiwciążnaniąskierowane,
zaciekawiałazimnapostaćhrabiankiĆwileckiej.PannaRitawciągnęła
doogólnejrozmowytymłatwiej,żeStefciniezbywałonadowcipie.
Wyglądałanajskromniej,alebardzoładnie,wjasnopopielatej
batystowejsukni,ubranejgranatowąwstążką.Natwarzymiałażywe
rumieńce,oczywpysznychobsłonachrzęsbłyszczaływesoło,kwitły
pąsoweusta.PannaRitaspoglądałananiązprzyjemnością,reszta
osóbmniejwięcejobojętnie.TrestkaciekawieprzyglądałsięStefci,
jakbychcącdojrzećjejwady.Zbadałdokładniejejrysy,oczy,sposób
mówienia,uczesaniaiprzyznałwduchu,żejestmożliwa.
Pasmal,pasmal
[12]mruczałdosiebie,uważająctozawielką
pochwałę.Obejrzałkrójsukniipokręciłgłowązdziwiony,
żenauczycielkamożebyćtakgustownieubrana.Zajętyoględzinami
zapomniałchwilowo,żeprzegrałsprawęokonie.PannaRita
przypomniałamują,pytającordynata:
PanieWaldemarze,jaksięmająpańskiemuzyzApollinem?
Doskonaleodrzekłordynat,siadającobokStefci.Onemają
pięknośćprawdziwieolimpijską,niezmienną.
Jakietomuzy?spytałaStefcia.
TowarzyszkiApollawtrąciłhrabiaTrestka.Czypaniniewie?
Owszem,paniehrabio,znamdobrzemitologię.
ZwróciłasiędoWaldemara:
Czytopańskiekonienosząnazwęmuz?
Tak.Paninawetznatekonie.