Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pogawędkizszefem.Dlategoteżniemiałemwieluprzyjaciół.
Zaledwiekilku,aleprzynajmniejszczerych.Nie.Właściwiemiałem
tylkojednegoprzyjaciela.ByłnimGramm.
Przynikimnieczułemsiętakwyluzowanyjakprzytym
nieudacznikuzkoziąbródką,ocerzeirlandzkiejnastolatki.Byliśmy
zgranijakFlipiFlap.Nieważne,którybyłFlapem.Podobałysięnam
innedziewczyny,alezawszeakuratte,którewyszłyrazemwmiasto.
Lubiliśmytesameprogramywtelewizji.Mogliśmyprzemilczećcały
dzieńbezzbędnychgadekiwyjaśnień,korzystaćjednocześnie
złazienkibeznajdrobniejszegozażenowania.Zfastfoodowegokubełka
Grammwyciągałudka,ajapiersikurczaka,agdyzostałojednopiwo,
wiadomobyło,ktojewypije.Jadbałemolinię,aonchętnieotwierał
ostatniąpuszkę.
Grammwodróżnieniuodwiększościkumplizbiuranigdyniebył
zazdrosnyomojąkarierę,wystawneżycieipowodzenieukobiet,
ajaniewstydziłemsiępokazywaćwtowarzystwiebezrobotnegosyna
portierajegoniewyprasowanychpodkoszulków,brakuambicji
ipermanentnejnegacjikoncernóworazfirmtakichjakta,dlaktórej
pracowałem.Właściwietopocichupodziwiałemgozaosobowość
iodwagę.Czasemmarzyłem,abyprzezjedendzieńpomieszkaćwjego
skórze.Grammmówił,comyślał,irobił,cochciałaraczejnicnie
robiłpozawłóczeniemsięzemnąipomaganiemodczasudoczasu
swojemuojcu.Jednymsłowem,Grammbyłsobą.Wkroczyłem
dorozświetlonegoholu.Cofnąłemgłowę,mrużącoczyprzed
halogenowymświatłem.Marmuroweścianypięłysiępodsufitniczym
gigantycznemonolity.Dodziśpamiętamciężarichniemejobecności
imojeonieśmielenie,gdykilkalatwcześniejwręczałemSamowiCV.
To,jakzaciskałwargi,ajegotwarzprzypominałazdeformowaną
podkowę,gdyzerkałtonamnie,uczepionegonieskazitelnie
wypolerowanegoblaturecepcji,tonakartki,którewłaśnie
mupodałem,potęgującwemniepoczuciebeznadziejności.