Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bocznąuliczkązeszliśmywdół.Zzaniskiegomurku
wyrósłnagleprezbitariańskikościółzbiałą,
pseudorenesansowądzwonnicą.Przystanąłem,ażeby
zrobićzdjęcie.Widocznywprzeświciewieżydzwon,który
coniedzielabudziłmieszkańcówokolicznychwill,milczał.
Alezarazzanimsuroweskałystrzępiastegobrzeguitoń
ciemnozielonychwód.Ocean!Leczjakżeniewspółmierny
zogromemtejwspartejnadnimniebieskiejkopuły!
Ajednaktoon,anieobłokOortawybrukowany
kosmicznymgruzem,anipasKuiperarojącysię
odkomet,czytakniebezpiecznieocierającasięoorbitę
ziemiplanetoidaToutatispozostaniedlaczłowieka
wiecznąprzestrogą,jegomementomori!Boileż
toistnieńodpoczątkuświatapochłonął,zanimprzyszły
wojny,naszecierpienia,tyrani,którychfaleczasu
zmiatałyjakpająkizplaży?!
Terazfalaniewielka,sprzyjającabalansującympojej
grzywachsurfingowcom.Idziemypociemnym,obmytym
przypływempiasku.Wspinamysiępostokudzikąścieżką,
mijamy
caves,
czyliwyżłobionewskałachgroty.Słone
wodyoceanurzeźbiłyjeprzezmilionylatdlasklepikarza,
którywpodłodzeswegobutikuzgadżetamiwydrążył
donichprzejściezadwadolaryodzwiedzającego.
O,bizneswymagamyśleniawkosmogonicznych
kategoriach!
Naskrawkuwybrzeżakilkanaściegłazów,ananich
foki.Kłócąsięomiejsce,któreniezostaniezalane
przypływem.Chciałybytuodpocząć.Onietakżetoczył
siętubój,otenkawałekdlanichplaży.Jednapodobno
ugryzładziecko.Ajednak,uniewinnionewsądzie,
wygrały,jakptaszek
vireo.
Wyżejnapiaskukormorany,pelikany,mewy...Drąsię
jedneprzezdrugie.Nazboczuurwiskaorgiazieleni:
kaktusy,palmy,sekwoje,sosny,eukaliptusy,dżungla
nieznanychmikrzewówipłożącesięniskosoczyste,
wielobarwniekwitnącealoesy.Zaśnaskalistych
uskokachklifuekskluzywnewille,hotele.Czesławwskazał
domnazboczuzdrewnianyminadbudówkami.
-Patrztam!-zawołał.-Tohotel,wktórym