Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byodpowiedniąkwotę...
Woczachzaiskrzyłomugniewem.
-Tyminieudzielajrad!-warknął.-Kwotę!Byłonawet
pewnezainteresowanie,alezarazwyklęlimniezaotwarty
listdogenerała.Ityletylkopotrafilizrobićdlapamięcitej
wielkiejaktorki!
Niezdającsobiesprawy,wjakstraszliwąubodłem
goranę,zbesztanyumilkłem.Alejakto,szukałpomocy
udyktatora...?!Nawetjeślidlatakwzniosłegocelu
tomoralniedwuznaczne,wręczpodławe!Jednak
niewątpliwiebyłkimśznającympanującewAmeryce
stosunki,wiedział,jaktakąsprawęzałatwić,imógłbyć
dlaniejnieoceniony.Asamasprawachybawartabyła
świeczki.
Koronanapniuogołoconejzkorysekwoinaddachem,
podktórymzatrzymywałasięHelenaModrzejewska,
rzucaładługicień.Nadtafląwielkiejokiennejszybypod
widokowymbalkonemwidniałniewielkiczerwonynapis:
Crabcatcher
Byłatonazwahotelu.Czesiekodczytałgłośno,
poczymburknąłgniewnie.
-Dajmiswójaparatistańnaschodkach.Zrobięcitam
zdjęcie,okay?!
Zdjąłemzszyiswegoolimpusa,podałem
mugoiwspiąłemsięnaschodki.Czesławcofnąłsiękilka
kroków.
-Niewidaćcitwarzy,zdejmijczapkę!
-zakomenderował.
Zdjąłem,trach,zdjęcie!Olimpusczasemzawodzi,więc
zapytałem,czysłyszałprzewijaniesiębłony.Tak,słyszał,
okay!
Siedliśmynaławcenapodświetlonymsłońcem
skalistymzboczuprzywijącejsięwśródkrzewówścieżce.
Zpodmywanych,spryskiwanychpianąskałdobiegają
hukiemoceanuprzygłuszoneskrzekikormoranów.
Ciągnieodwodywilgotnepowietrze,przenikachłodem
oczkamojegociepłegoswetra.Czesieksięgnąłdoteczki.
-Niejesteśgłodny?Zjedzmypojabłku!