Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—WWarszawie,uStefana,możedowiemsię,kimjest
tenfacet.—Tylkopocomamsięwtobardziej
angażować?Zrobić,cokażą,apotem
naurlop—kontynuowałswójmonologGolec.—Coś
jednakmipodpowiadaokłopotachztymNiemcem.
Wogóle,jakświatsięzmienia.Jeszczenietakdawnonie
wolnobyłodobrzeonichmówić.„Imperialiści”.
„AdenauerchceZiemOdzyskanych...”,ateraztrzeba
gochronić,boznimirobimyinteresy.Forsa.Zawsze
decydowałaowszystkim.Takwrodzinie,jak
iwpaństwie.„Biednynigdyniebędzieznaczył”,jak
mawiałamama.
***
Gdziejestem?Czytenśpiewptakajestrzeczywisty?Coś
mnieboli?Leżęwjakimśniewygodnymłóżku.Gdzie
jajestem...?
Ztrudem,leczibojaźniąuniósłtrochępowieki.Szpital.
Ptakrzeczywiścieśpiewanadrzewieobokokna.
Jestemsamzpodłączonąkroplówką…cosięzemną
dzieje...?
Utkwiłwzrokwsuficie,jakbysiębałrozglądać,żebynie
dowiedziećsięczegośzłego.
Dosaliweszłapielęgniarkaizuśmiechemodezwałasię
doniegopopolsku.Ledwozrozumiał,żeodzyskał
przytomność.
—AwięcjestemwPolsce.Wszpitalu.Cobyłozemną?
Woistdas?
—Krankenhaus—odrzekła,ciągleuśmiechnięta,
poprawiającprześcieradło.—A,pytapangdzie.Koszalin.
Szpital.
Kiedychciałruszyćręką,zasyczałzbólu.Pielęgniarka,
kiwającgłową,dałamudozrozumienia,abysięnieruszał
ipodaładwietabletki,przykładającmudoustszklankę
zwodą.Zakrztusiłsię,alechciałwięcej.Gdywyszła,
próbowałsobieprzypomnieć,cosięwydarzyło.
Powoliwracałamupamięć.Wiedziałjuż,kimjestiskąd.
Dojazddogranicy.Postójwzajeździeprzydrodze,gdzie
zjadłsmacznepierogizkapustą.Byłajużpóźnagodzina.