Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
westchnęłaizamilkłapatrzącwtwarzNataszy.Byłajejzacoś
wdzięczna.Siedziałaprzedniąnapodłodze,adziewczynauśmiechała
sięspuściwszywzamyśleniugłowę.
–Straciłamrodziców?–powtórzyła.–Tonic!Ojciecmój
toczłowiekbezserca,brattakże.Ipijak.Starszasiostra
nieszczęśliwa…Wyszłazamążzaczłowiekaowieleodniej
starszego…Bardzobogaty,nudny,chciwy.Mamymiżal.Mamęmam
takąprostąjakwy.Maleńkajakmyszka,biegaprędziutkoiwszystkich
sięboi.Czasemtakchciałobysięjązobaczyć!
–Biedactwotymoje!–smutnopokiwałagłowąmatka.
Dziewczynagwałtownieodrzuciłagłowęiwyciągnęłarękę,jakby
cośodpychając.
–Onie!Czasemczujętakąradość,takieszczęście!
Twarzjejzbladłaibłękitneoczyzapłonęły.Położywszyręce
naramionachmatkipowiedziałagłębokimgłosem,cicho
iprzekonywająco:
–Gdybyściewiedzieli…Gdybyściezrozumieli,jakatowielka
sprawa,którejsłużymy!
CośjakbyzazdrośćporuszyłoserceWłasowej.Wstajączpodłogi
powiedziałasmutno:
–Zastarajestemnatoiniepiśmienna.
Pawełmówiłcorazczęściej,corazwięcej,spierałsięcorazgoręcej
i–chudł.Matcewydawałosię,żekiedyrozmawiazNatasząalbo
patrzynanią,jegosuroweoczystająsięłagodniejsze,głosdźwięczy
bardziejmiękko,aoncałystajesięjakiśprostszy,naturalniejszy.
„DajBoże!”–myślała.Iuśmiechałasię.
Nazebraniach,kiedysporystawałysięzbytgorąceiburzliwe,
podnosiłsięChochołi,kołyszącsięjaksercedzwonu,mówił
dźwięcznym,donośnymgłosemsłowaprosteidobre,cosprawiało,
żewszyscyuspokajalisięipoważnieli.PonuryWiesowszczykowjakby