Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
towlatachjejmłodości;mówionowtedy,żeobszarnicy,chcąc
zemścićsięnacarzezaoswobodzeniechłopów,ślubowali,żeniebędą
strzycsobiewłosów,pókigoniezabiją.Dlategonazwanoich
socjalistami.Iterazniemogłazrozumieć,dlaczegosynijego
towarzyszeuważająsięzasocjalistów.
Kiedywszyscyrozeszlisię,spytałaPawła:
–Pasza,czytyjesteśsocjalistą?
–Tak–powiedziałtwardo,stającprzedniąwyprostowany,jak
zawsze.–Boco?
Matkawestchnęłaciężko,spuściłaoczyizapytała:
–Jakżeto,Pasza?Przecieżonisąprzeciwcarowi,przecieżjednego
zabili.
Pawełprzeszedłsiępopokoju,pogładziłrękąpoliczek
iuśmiechnąwszysiępowiedział:
–Namtoniepotrzebne!
Długomówiłdoniejcicho,poważnie.
Matkapatrzyłamuwtwarzimyślała:
„Onniezrobiniczłego,niepotrafi!”
Apotemstrasznesłowozaczęłopowtarzaćsięcorazczęściej,jego
ostrośćstarłasięiuchojejprzywykłodońjakdodziesiątków
niezrozumiałychsłów.Saszeńkajednakniepodobałasięjejikiedy
przychodziła,matkęogarniałniepokój,czułasięnieswojo.
PewnegorazupowiedziaładoChochoła,zniezadowoleniem
zaciskającusta:
–JakaśsurowajesttaSaszeńka!Ciąglerozkazuje:musicieto,
musicietamto…
Chochołroześmiałsięgłośno:
–Dobrzepowiedziane!Trafiliściewsedno,mateńko!Co,Pasza?
Mrugnąłdomatkiidodałzuśmieszkiemwoczach:
–Szlachta!