Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ukamizelki,zdmuchnąłpyłzsukni,posunąłstolik,utarłświecę
iudawałwielcezatrudnionego.
Trzeba,myślałsobiewduchu,udawaćcóświększegoniż
zazwyczaj,tenktowydajewieczorymaprawotrochęwysokogłowę
nosić.Aleale,nużsiętemgościeobrażą,myślałznowu.Onie!nie
obrażąsię,owszembędąkontenci,żeodtakiegowysokiegoibogatego
jakjaczłowieka,mająhonorbydźzaproszeninawieczór.Nuże
nastrójmydobrąminę,jużidą.Cozagałganztegooficera;rozmawia
zpannąBenigną!zmojąkochanką!bozdajemisię,żekocham.
Tak!kocham!serdecznielubię.Jejociecmaniezłymająteczek,
będziemiałazestotysięcyposagu,trzebabydźgrzecznym,trzeba
bydźbardzonadskakującymdlaniejPanieTalarko!
Takmówiłsamdosiebie,imiledowchodzącychgościsię
uśmiechał.Niejestpowinnościążadnegopisarzapowieści,aniteż
moją,wyliczaćcałyszeregludziiichnazwisk,gdysięonizdaleka
tylkopokazujączytelnikom;ijateżniemyślęprzerywaćuwagiich
długimopisem,atrzymaćsiębędęosóbgłówniejszych.
Zewszystkichgości,którychniemałaliczbabyławsali,najwięcej
hołdówiczułychoświadczeńodbierałaznajomanamjużpanna
Benigna,októrejmyślał,jaktopowiadają,PanTalarko.Miałaona
tegowieczora,ubiórcalepięknyimodny,włosyjejdługieprzepięto
kilkąstrzałamipozłocistemi,kapelusz,naktórymdowódzręczności
dałapierwszamodniarka,kapeluszten,mówię,wisiałnajejręku,
aszalprzepysznyspływałporamionach.Możesięktozadziwi,
tasamaBenisia,któraniedawnosiedziaławsklepieprzy
bułeczkach,dziśjakbogatawystępujepani?Nicwtemnie
maszczególnego;bozasadyisposóbmyśleniaPanaMączki,wszystko
towytłómaczyćpotrafi.Zacnytenpiekarz,chciałżebywsklepiebyła
piekarką,anawieczorachitańcachżądałodniejwielkiejpani.
Tobyłoupodobanieojca,ażerodzicemająprawonaddziećmi,cóż
dziwnegożepannaBenignamiałaszalkaszemirowyiprzedawała
bułeczki?
Stanęłokołodomazura,aPanTalarko,któryprzedpiętnastolaty
brałprzezdwatygodnielekcyeskoków,prosiłzsobąpannyBenigny.
Nogijegoporuszającesiętamisamzdawałysięprzygotowywać
dotańca,spoglądałposobieiodpółgodzinystanąwszywpierwszej
pozycyi,mocnościskałrękęobranejpanny.Zabrzmiałakapela,
zzapałemrzuciłsięwśrodekkołagospodarz,ciągnączasobąledwie
zdążyćmogącąpannę.Ktobygorazwżyciuwidziałtańcującego,
ręczędośmiercibyniezapomniał:głowępodnosiłdogóry,nogistawiał