Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zapominał,żetrzebatowszystkopokazaćMariiiżetozaboli.Tak,
dlategojeszczejejniewołał.Czekał,chwilasamadojrzeje,
powleczesięfioletem,awówczas,gdyspadnie,onzmiażdży,
zdepcze.
Chłopiec(tymczasem)jestsamwpokoju.Czuje,jakziębną
muręce,ioddawnachcepójśćdokuchni,żebysięzagrzać.Alenie
może.Tutajniktgoniewidzi,atam,podokiemstarszych,niemógłby
siętakbawić.Nawetbymuchybanieprzeszkadzali,napewnoby
gonieskrzyczeli(zwłaszczamama),bozabawa(czujeto)jest
niewinna(cóżtoznaczywporównaniuzpaleniemzapałekwszopie
albopluciemnaprzechodniówzzapłotu).Ajednakjesttojakaś
dziwnazabawa.Ananigdybyjejniewymyśliła.Chłopiecuparcie
trzymanaramieniuswojąperkalowąpoduszkę,nibytozgiętypod
ciężaremchodziodobrazudoobrazu(jestwtymcośzdrożnego,czuje
to)imruczypółgłosem.Kołomaszynydoszycia,podoknem,leżą
nawyszorowanejpodłodzejegozabawki:ołowianiżołnierze,gliniane
kulkiiszkiełka.Aleonsięterazbawiwcoinnego,chociażwłaściwie
niewiewco.„Życzysobiepanibiałegołabędziegopuchu?”,szepcze
wgłębokimukłonie,wpatrzonywtajemniczyuśmiechMonyLisynad
łóżkiemAny.Najegotwarzymalujesięszczeryzawód.Tobyła
ostatniaokazja.Tyluklientówodprawiłogojużzkwitkiem.Iten
starzec(wśmiesznymkapeluszuizdługąfajkąwzajęczychwargach),
którywisinadłóżkiemojca,itastarszawytwornadama(zgarbatym
nosemiwśmiesznychspiczastychpantoflachzklamrą),iwszyscy
pokolei,aterazjeszczeitapięknapani,któratakzagadkowo,
dwuznaczniesięuśmiecha:zdajecisię,żekupiwszystko,toznów
maszwrażenie,żeodrzucatwojąpropozycjęzlekkąpogardą.Chłopiec
stoiprzedniąupokorzonyizakochany.Wyczekujeodpowiedzi,
myśląc:niedlamnietarobota.Tejkobiecieoddałbymwszystektowar
zajejpiękneoczy,zauśmiech,imójsklepbyprzepadł.Aniech
przepadnie,myślizbłyszczącymioczami.Niechtam,wszystkojej
oddam,żebyspaławmiękkiejpościeli.Inaglemówigłośno:„Pani
MonoLiso,otodarmłodegokupczykanapaniposłanie…Zapłaciła
paniswoimuśmiechem”.Kłaniasię,naprawdęzarumieniony,choć
wie,żetotylkozabawaizłudzenie.Wstydzisięjednakswego
niedorosłegokawalerstwaizdradysamegosiebie,bokiedyjużktośgra
rolęhandlarza,powinienstaraćsięjaknajlepiejsprzedaćtowar,anie
bankrutowaćzpowoduczyjegośuśmiechu.
Spojrzałprzezdziurkęodkluczaizobaczyłswegonieżyjącegojuż
ojca,MaksaAhaszwerowicza.Tonieduch.Tohandlarzgęsim