Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebieskawyzmrokzacząłjużzapadaćwielkimiklatkami,niby
olbrzymiawindazjeżdżającawśródwysokichściandoswegoleża.
Wpowietrzudominowałzapachnaftyimydła,alezrozwartychust
magazynunapływaływarstwynajrozmaitszychzapachów,
wyprzedzającpomarańczeicytryny,mydłatoaletoweiprzyprawy.
Potem,ztandetnymdźwiękiemblachy,zaczęłysiępojawiaćkonserwy
wprostokątnychpuszkach,dającwciemnościachniegroźnesygnały
swymmosiężnymbłyskiem,wiązkiświecwniebieskimpapierze
pakowymgrzechotałyjakwysuszonekości,jabłkapadałyztępym
stukiem,ajużwchwilępotem,zmiażdżonenogami,wyglądałyjak
przeżute.Zbrunatnychpapierowychworkówsypałsięcukier,
skrzypiałpodnogamiimieszałsięzrozdeptanymśniegiem.
Ludzieztrudemwydostawalisięztłumu,niosącwramionach
jakieśtobołki,nibydzieci.Mąkaunosiłasięwpowietrzujakpuder
iosiadającnabrwiach,nadawałaludziomjakiśodświętnywygląd,
niemalżartobliwieuroczysty.Jednazkobietnagryzałazębami
zrolowanyjedwab,którywyciągnęłaspodpłaszcza.Wświetlezapałki,
którenamomentrozjaśniłojejtwarz,ujrzałemzębyróżowe
wodblaskujedwabiu.Wokółnógiwokółgłówludzimotałasię
uporczywiebelaperkaluwkwiatki,nibydługawstęgakarbowanej
bibułkiwnocsylwestrową.Kolorowyperkalzaciskałsię
niebezpiecznieikobietyzaczęłykrzyczeć.Wewnętrzneruchywtłumie
stałysięprzeztowszystkojeszczegwałtowniejsze,ludzieszarpalisię
idławili,zwściekłościądarliperkal,któryjednakciągleskądś
napływał,wzbierającjakrzeka.Gdywmagazyniezostałytylkogołe
ścianyimrok,wszyscyzaczęlisięrozchodzić,unoszącłupypod
płaszczami.
Stałemterazzboku,jaksprawiedliwy,któregoniedotkniezemsta.
Zauważyłamniejakaśkobietaodobrymsercuiprzechodzącobok,
wetknęłamidorękipuszkęoklejonąkolorowympapierem,naktórym
dużymiczerwonymiliteramiwydrukowanonapis:SPAGHETTIÀLA
MILANESE.Długościskałempuszkęwdłoniach,niewiedząc,coznią
zrobić,niemającodwagirzucićjejaniwziąćdodomu.
ZprzerażeniempatrzałemnapanaAntona,akcyźnika,jakstojąc
nabeczce,rzucawpowietrzeconfetti.